niedziela, 29 września 2013
środa, 25 września 2013
Komu cuksa komu???
Nie tak dawno temu...w lipcu chyba to było;)- mój blog obszedł sobie roczek;)
Obiecałam wtedy "jakieś ładne Candy";)
O...
Co znaczy ładne?...
Tego tak do końca nie wie nikt;)...a zwłaszcza ja...
Bo ładne jest to właśnie co się komu spodoba...
Mnie osobiście podoba się wiele rzeczy...
Ładne, mniej ładne,urocze, fajne, zachwycające...ale także zwykłe, proste, banalne a przede wszystkim...kolorowe!
Krzykliwe... klujące w oczy...ale też zabawne i zwracające uwagę;)
No i oczywiście wszystkie "dziwaki";)
Ostatnio jak łatwo zauważyć...z upodobaniem dziergam dla bliskich i dalszych Kuzynów Królika;) czapeczki!
Największym wzięciem cieszą się "zielepuchy"...
Ciekawe dlaczego?
Pozostanie to dla mnie zagadką nieodgadnioną...może są ładne? Doprawdy nie wiem...hmmm
Dziś znajomy-rzuciwszy swoim szarym, uzbrojonym okiem na 2 moje czapkowe wytwory stwierdził...
"o czapki peruwiańskie"...jakoś nie zauważyłam...ale w sumie co ja tam wiem?;)
dalej już mówił o tym, że powinnam do nich dorabiać poncha...
No nie wiem nie wiem....jakoś w mojej okolicy występuje skandaliczny deficyt lam i alpak...
No , ale do rzeczy!
Sponsorem mojego Candy zostaje "czapka peruwiańsko - zamojska";)
Czy ładna?...hmmm...mnie się podoba;)
W kolorze "turkuć"... może ktoś reflektuje?
Dodatkowo do czapki dorzucam 2 moteczki włóczki cieniowanej...coś razem ok 1 km nitki;)
Włóczka w delikatnych kolorkach na chustę lub szal...albo co się komu podoba;)...tyle, że chyba sobie będzie ten ktoś sam musiał udziergać;) haha
Tak więc Candy...na 14 miesiąc blogowania- uważam za otwarte!
Jak to u mnie...aby wziąć udział w losowaniu, które odbędzie się 25.10.2013 r w godzinach wieczornych- należy...
W komentarzach wyrazić na to chęć;)...wyraźnie!!!
Można propagować...ale nie ma obowiązku;)
Zapraszam serdecznie blogowe Koleżanki, ale jak ktoś nie ma bloga a bardzo by chciał;)..to tez może...a co?;)
Mam nadzieję,że wszyscy zainteresowani zdążą;)
<3
A teraz się pochwalę...choć już niektórzy widzieli je już na FB...
Mitenki sobie zrobiłam...
Pozdrawiam !
niedziela, 15 września 2013
Weekend
Weekend pod znakiem gluta i gorączki.
Piękna pogoda a ja jak jakieś- nie przymierzając zombie zasmarkane.
Łazi człowiek tu i ówdzie a tam np. w takiej "Żabce" czy "Stonce" czyhają na niego...nie- nie promocje bo ja się nie odżywiam piwem, orzeszkami i prince polo...ale zasmarkani ludkowie.
Chodzą, czyhają i obkichują....no i wirusik poszedł w świat...szkoda,że ze mną;)
Nadmieniam,że nie robią tego z miłości braterskiej bynajmniej;)
Nic to.
Z glutem nic nie robię...sam przejdzie...z gorączką walczę znanymi i lubianymi lekami anty gorączkowymi;)
W związku z niedyspozycją olałam ciężkie weekendowe prace domowe...
Skupiłam się na lżejszych niemniej jednak niezbędnych.;)
Praca domowa nr 1
Uszyłam woreczek...wypełniłam ryżem.
Jest to pomoc naukowa niezbędna w karierze szkolnej mojej drugiej w kolejności latorośli.
Woreczek ów znalazł się w spisie wyprawki dla kl.I
Jakoś mi "zeszło"...no, ale już jest;)...
Dokładnie przemyślany, zaprojektowany, wykonany...bosky;)
Normalnie hawajski na maxa...
Przepis na woreczek z ryżem jest bardzo prosty:
Potrzebujemy:
1. koszula hawajska rozmiar XXXL z SH za 1 zł;)
2. Ryż...ja kupiłam kg...;)
3. Maszyna do szycia...moja olała współpracę...więc musiałam szyć ręcznie. Wymienię ja na nowszy model...
Bierzemy się i szyjemy;)
Praca domowa nr 2
Zostałam weterynarzem.
I do tego chirurgiem...prawie plastykiem.
Skoro już miałam w dłoni igłę...zmieniłam kolor nici...i
dokonałam niezbędnej operacji.
Naprawiłam nieszczęsną CzikiManki.
Biedula miała ubytek nici na szyi...i gubiła granulki...chyba mózgu;)
...
Teraz leży na pooperacyjnej
Operacja się udała...a pacjent jak widać...nadal jest zabawką;)
<3
Postanowiłam, skoro już się tak rozkręciłam,że powykańczam jakieś "truposzczaki z szafy".
Więc...dwie poduszki zyskały wykończenie... czarne są..więc nie fociłam.
Zaczęłam wykańczać 4 "francuską"...
Zrewidowałam plan poduszkowy...mam już 3,5 przodu poduszkowego...może zrobię z tego jakiś kocyk?;)
Na prośbę Agatki przerobiłam próbkę kwadracikowego sweterka na czapkę;)
Zrobiłam też...trzecią do pary;)...czyli do tercetu..."zielepuchę"...
dla Królika
żeby nie było,ze to jakaś mistyfikacja..pokazuje pozostałe 2 siostry;)
od razu widać różnicę!;)
Normalnie fajnie tak pochorować i sobie nicnieporobić!
Oświadczam tylko, że mimo glutów odbyła się nowa odsłona trzeciej części Harrego Pottera...dla Dziecka nr 1 coby z braku czapek na przykład nie czuło się opuszczone i zaniedbane.
Pozdrawiam...i nie przekazuje wirusa...;)
P.S. Żeby mi sie wieczorkiem nie nudziło... wyjęłam "ogryzka"...i dziergam sobie...z lubością;)
Cmok!
poniedziałek, 9 września 2013
Poszłooooo
Początek roku szkolnego...odbył się jak co roku 1 września- czyli drugiego, ale jakie to ma znaczenie właściwie;)?
Jedyną różnicą było to,że tym razem moje drugie dziecię także pomaszerowało do szkoły...
Nie było łatwo, oj nie było...ale dajemy rade i jest ok;)
W związku z tymi stresującymi sytuacjami mało robótkowałam...
Ukończyłam mojego "resztkowego" entrelac-ka.
Tu w kokonie ...
A tu...po "wykluciu"...
Resztkowy...bo zrobiłam go z niepełnego motka angory batik, który pozostał mi po tym poprzednim;) oraz kilku innych resztek, angory ram..i ultra kasmir.
Oczywiście "ogryzek" bardziej mi się podoba...przez ciemne wstawki i wykończenie stał się taki bardziej mój.
No bo ja w jesiennych barwach niestety wyglądam jak "nieboszczkajakżywa"
Oczywiście jak się okazało w robocie...ten ostatni motek...miał inny odcień...i bardziej skręconą nitkę..
A tu oba...
Wykończenie ultra kasmirem spowodowało,że jest taki fajny, grubszy i bardziej mięsisty...wykończenie melanżem poprzedniego jednak nie było do końca dobrym pomysłem...hmmm
Uwielbiam ten wzór...
Oczywiście mam już chęć na następnego "ogryzka"..bo mi się jakiś napoczęty melanżyk poniewiera w szafce;)
<3
Ale pozostawmy na razie entrelac-ki
Chodzi mi po głowie coś innego...
Wiecie,że kocham kwadraty...
Kocham też miękkie melanżowe sweterki...choć tego to już zapewne nie wiedziałyście;) hahahaha
Natknęłam się w necie na takie cudo...
Piękny prawda?
Looknęłam i się zakochałam...pomyślałam- umiem zrobić!
A co najważniejsze mam w zapasach włóczkę idealną;)...
Dostałam 2 wielkie włóczkowe "jaja" od Przyjaciół z Ameryki
Melanż szaro- różowy z odrobiną czerni...pomyślałam...będzie super...
Do tego melanżu pasowały dwa inne włóczkowe "jaja" ...
I już to widziałam oczami wyobraźni...
Ale jak mówią dziewiarskie szkoły...próbkę wykonać powinnam;)
No i wykonałam...i tu pojawiły się schody...
Normalnie tego różu ...bladego bo bladego i liliowego do tego jest więcej niż szarości...
Lipa na maxiora...wygląda jak krowa łaciata a nie eleganckie kwadraty na sweterek....buuuuuu
Już nawet przemyślałam jakby tu zafarbować nieco ten hipotetyczny sweterek...żeby był jakby ciut bardziej szary...ciut o jakieś 100 %;)
hmmmm.....
No nie wiem...zastanawiam się...
Na razie córka mówi, żebym jej kilka kwadratów dorobiła to sobie zrobi szalki;)
Ale taki miękki sweterek...przydał by się...kurcze...chyba poszukam innej melanżowej włóczki...
miękkiej, szarutkiej....cudnej...
Życie stanowczo jest zbyt skomplikowane...
A do tego jeszcze muszę sobie zorganizować jakąś świetną kreacje na wesele...
No to już w ogóle kosmos jakiś;)
Idę pobuszować w necie za jakimiś sukienkami...łatwymi w wykonaniu...coś takiego ...super efekt z niczego...tu obciąć a tu przyszyć;)
P.S. A tu jeszcze siostry xero..dwie czapeczki;) takie same a jednak...
Pozdrawiam gorąco!
poniedziałek, 2 września 2013
I skończyło się...rumakowanie;)
Wakacje, wakacje...
i
psikus
nie ma wakacji!
Trudno taka karma;)
Jutro szkoła...
Po jutrze ...niestety także praca...eh życie;)
No trudno- rzeczami , na które nie mam wpływu nie zamierzam się zamartwiać;)
Bo niby po co?
Tak więc ukazuje moje ostatnie dziergadełka wakacyjne;)
Modelka lekko niezadowolona...po opowieściach starszego brata...nie pała entuzjazmem do szkoły;)
Pozuje jednak cierpliwie;)
I jeszcze na "placek";)
Placek także pozuje cierpliwie...nad wyraz;)
Zielepuchowa czapka powstała na zamówienie koleżanki... jak ją zobaczyła druga koleżanka zamówiła drugą;)
Tak więc jak tu tak piszę to i dziergam xero tej pierwszej;)
Oczywiście w ramach utylizacji odpadów...utylizuję pozostałości po poprzednim entrelac-u.
Musiałam nieco zmiksować...i dodać tu i ówdzie;) coś innego zbliżonego grubością i dopasowanego kolorkiem;)
Mam nadzieję,że już niedługo z poczwarki wyfrunie niezły motylek;)
Jeszcze tylko wykończenie i będzie pięknie;)
Od jutra więc zaczynamy znowu jakiś mały rozdziałek życia...
ok...jest jak jest...i jest dobrze;)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe komentarze i odwiedziny
Dominika
Subskrybuj:
Posty (Atom)