sobota, 22 listopada 2014
niedziela, 16 listopada 2014
Post wyjaśniająco- dementujący;)
W niniejszym poście chciała bym wyjaśnić pewną kwestię...
oraz zdementować to czego ja nie powiedziałam, ale czego można było niechcący się domyślić;)
Na FB opublikowałam swoje zdjęcia w moim nowym kominie...
Komin ów opisałam ...jako :
mój nowy komin z recyclingu.
Bo tak jest!
Jest on mój,
jest nowy,
jest z recyclingu...
Nie wpadłam tylko na pomysł, że większości dziewiarek uważa za jedyny słuszny recycling...
to sprucie i zrobienie czegoś od nowa ;)
Ja tym razem zrobiłam to nieco inaczej...
A jak ?...
Zaraz Wam opowiem;)
Jest piątek...jest po pracy...
Ja z moja Siostrą "J"...wpadamy do ciuchlandu...
Wpadamy na szybkie "buszowanko" bo nie mamy specjalnie ani czasu, ani kasy;)
Buszujemy...
Buszujemy...
Znajdujemy to i owo...
a ja znajduję kamizelkę ...
Kamizelka owa wpada mi w oko przede wszystkim dlatego,że zrobiona jest ręcznie...
Jest w kolorkach dziecinnego melanżu...czyli róż, fiolet, mięta biel...i jest sporego rozmiaru.
Na dziecko za duża...dla mnie w sam raz, ale w kroju zdecydowanie babcina...no i te kolory...
Kosztuje 2.99...
Myślę..biorę...spruję...włóczka w dotyku milusia...zero zmechaceń czy uszkodzeń...
Targam ja więc do domu...oglądam...odkładam...oglądam...myślę;)
( W międzyczasie gotuję, myje naczynia, mam gości bo Dziecka imieniny;)...wpada Babcia, Wujek , Siostra cioteczna Hanna...Kolega do męża i Koleżanka do mnie;))))
Wieczór jak co dzień.
Znaczy jak w piątek...nie trzeba nikogo do lekcji zaganiać;)
hahahahahah
Po chwili...zasiadamy z Koleżanką "B" w moim "kabinecie" z herbatką...
Pogryzamy czekoladkę ...gorzką;)
Kamizelka zalega jak wyrzut sumienia...gadamy o tym i o owym...i gapimy się na kamizelkę...
Ktoś naprawdę się postarał...piękne równiutkie ściegi, ślicznie wykończona.
Dyskutujemy...motam ja sobie na szyi...nawet nieźle...
Koleżanka sama nie dzierga, ale bystra z niej Kobietka z gustem...znana specjalistka od przeróbek wszelakich;)
I od słowa do słowa...
Odpruwam pliski...
Rozpruwam jeden bok...i zszycie na ramieniu- jedna poła odpada;)... drugie zszycie na ramieniu też rozpruwam;)
Zszywam bok kamizelki- ten rozpruty z połą tą nie odprutą;)...
oczywiście nicią odzyskaną ze sprutych części;)
No i mam komin...
2.99 złotych polskich... kilka myśli - dobre towarzystwo, herbatka i czekolada;)
I mam...miękki miły i sympatyczny;) oraz twarzowy;) jak widać;)
Więc tak...
Jest zrobiony przeze mnie...
Nie jest zrobiony na drutach...przeze mnie;)
Jest z recyclingu;)
No to się znowu rozpisałam jak szalona;)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Dominika
czwartek, 13 listopada 2014
Robótki ręczne;)
Robótki ręczne uwielbiam...wiedzą to wszyscy, którzy mnie znają;)
Różne rzeczy lubię robić...
Najbardziej lubię szydełkować, ale nie stronie i od innych form wyrazu...prawie artystycznego.
Także poza szydełkowym kocykiem, na który rzuciłam się jak szalona...
powstrzymana niestety brakiem odpowiedniej ilości włóczki;) zrobiłam także parę innych rzeczy.
Zdekupażowałam starą puszkę po herbacie...sama w sobie była żółta i urocza, ale zaczęła rdzewieć tu i ówdzie.
Bez żalu więc przerobiłam ja po swojemu;)
No i wzięłam udział w przedsięwzięciu teatralnym na poziomie II klasy szkoły podstawowej.
"Nie płacz Koziołku..."
Tak nazywa się ta porywająca sztuka teatralna...
No i bardzo potrzebna była postać mamy Koziołka....
Oto Mama w całej okazałości;)
Zdjęcia nico ciemne, ale Mama uśmiechnięta...
Napomknę tylko, że Mama Koziołka jest bardzo związana z rękodziełem...normalnie ma je w duszy i w sercu...a nawet w ciele...bo głowa jej oraz reszta zmontowana jest na drucie do robótek;) hahahahahaha...ze zdekompletowanej pary;)
Nie mogę już doczekać się premiery!!!!!
Oczywiście postanowiłam wziąć...tak półgębkiem udział w wyzwaniu czapkowym;)
Wyzwanie czapkowe...
tu można poczytać gdyby ktoś był zainteresowany;)
Jak na razie nic nie wydziergałam...
ale...
powyciągałam z zakamarków to i owo;)
Myślę,ze da się z tego wydziergać...
jakąś czapunię;) na listopad;)
Pozdrawiam gorąco...
Czapkowo...
Po koziemu;)
Dominika
wtorek, 11 listopada 2014
11 listopada...
Jak wiadomo bardzo ważne święto.
Z racji tego tak ważnego dnia -choć często odwiedzam miejsca poświęcone Bohaterom naszej historii i niepodległości - postanowiłam odwiedzić wraz z dziećmi dwa takie miejsca.
Żeby dzieciom zaszczepić pamięć o ludziach, którzy nie szczędzili swojej krwi i życia dla naszego pokoju i naszego wolnego kraju.
Nie cierpię tłumów, manifestanci ani żadnych marszy...dlatego też zrobiłam to po swojemu.
Dnia 10 listopada w pięknych okolicznościach przyrody pojechałam.
Pomodliłam się i skupiłam myśląc nad poświęceniem ludzi, którzy odeszli...
Zapaliłam symboliczne znicze...
Jak wyglądało by nasz życie, gdyby nie zrobili tego co było konieczne?..
Czy byli byśmy tu i teraz?...
Zawsze najbardziej wzruszają mnie groby nieznanych żołnierzy...młodych 18-20 latków, którzy oddali swoje młode życia...sami w ogóle nie zaznawszy dorosłości...
Kopiec Powstania Zamojskiego
Szewnia Dolna gm. Adamów...
Osuchy -Cmentarz Partyzancki.
Wiele takich miejsc jest na naszym terenie, wielu ludzi oddało życie za wolność i niepodległość...
Pamiętajmy o nich...nie tylko przy okazji Święta Niepodległości.
Cześć Ich Pamięci!
niedziela, 2 listopada 2014
Brak weny...
Się troszkę rozszalałam na fali komina teściowej;)...
dokończyłam zielony szalik...
który w końcu ukazał całe swoje nie do końca zielone oblicze;)
Zainspirowały mnie barwy jesieni...
Kolorki , kolorki...
Szybko potem powstał komin dla mnie...ten sam wzór, tylko zachciało mi się melanżu...
Miałam melanż...i jeszcze dodałam coś od siebie;)
Zmelanżowałam melanż z melanżem.
Ostatnie zdjęcie ukazuje kolor najbardziej zbliżony;) do prawdziwego.
Ukończyłam też rozpoczętego ogryzka...
Czerwony i energetyczny...
Po tych szybkich robótkach opadłam z sił;)
Odczułam dziwna pustkę...
Brak weny...
ehhh...
Przeszukałam neta w poszukiwaniu inspiracji...
Z braku włóczkowego zajęcia rozplątałam 4 kłębki splątanej- nabytej w sh włóczki akrylowej w kolorze szafirowym...
No i co? No i dalej nic...popatrzyłam na zapasy...
Podumałam , poskrobałam się po głowie...
NIC...
NIC...
NIC...
jakiś koszmar...
Pogadałam z Koleżanką Elką...
Stwierdziła, że tak być musi bo odpocząć trzeba...
Ale jak ja niby mam od relaksu odpocząć czymże mam zająć rączęta?????
Się wnerwiłam i zajęłam;)
Zrobiłam mały recycling...
Rodzinnie pijamy Kawę Inkę...zazwyczaj kupuję w puszkach...wszak zawsze można z nich coś zrobić, albo wykorzystać ponownie;)
Postanowiłam "przetworzyć" inkowe opakowania na stylowe puszeczki;)
Poszłam w kwiatową elegancję;) kompatybilną z kolorem wieczek;) hhahahahahah
Stanowczo podobają mi się bardziej od pierwotnej wersji;)
hmm...nadal mam pustkę dziewiarską...ale jeszcze kilka opakowań do recyclingu;)
hahahahah
Pozdrawiam serdecznie i ciepło...
Cudownie, że pogoda dopisuje...
a na koniec...
Niektórzy już widzieli na FB...
Moi mali przyjaciele....i moje ukochane Potforky;)
Pozdrawiam świątecznie !
Dominika
Subskrybuj:
Posty (Atom)