wtorek, 27 grudnia 2016

Po świętach;)




Jak co roku wierna rodzinnym zabobonom nie szydełkowałam w 

Wigilię.


Bo to się "rozum zaplątuje";)



Zaplątać nie chciałam więc 

kocyk bliźniak zrobiłam w wigilię Wigilii.

Nie obyło się bez dreszczu stresu i emocji, gdyż kończyłam 

kocyk ze strachem w oczach...


Miał być idealnym bliźniakiem poprzedniego.



Ale kurcze nie wyszło do końca.


Poprzedni wykończony jest 8 rzędami i łukami.



Ten rzutem na taśmę...tylko 7 rzędami i łukami.



Tak cyrklowałam "na oko"bo leniwa jestem, że bez rzędu 8

 zostało mi 2 m nitki....

Albo mam streeta, albo "kokony" różnią się nieco 

długością nitki.


Historia zna takie przypadki.

No więc młodszy bliźniak poza kolorystyką , różni się o 1 rząd 


czekoladowej "obróbki".



Cóż nie można mieć wszystkiego ;)



Może to bliźniaki dwujajowe;)???  Któż to wie;)



Kocyk ukończyłam więc 23.12...w godzinach nocnych...

ale nitki poodcinałam w Wigilię


I dopiero mogłam iść spać...snem sprawiedliwego;)


najedzona pierogami z kapustą...prawie wyłącznie gdyż mam 

takie uzależnienie świąteczno -pierogowe;)

























I dwa bliźniaki;)


Kocuś mój wygląda tak !

 Tadam!

W przeciwieństwie do bliźniaka 

starszego nie epatuje

 różem i pomarańczem neonowym, nawet 

nie zielenią neonową...

Bardziej męski jest;)

Chyba;) hahhaha


Jak już kocyk ukończyłam 

to się okazało, że nastawała w moim życiorysie

 jakaś wyrwa straszna...pustka niemiłosierna;)



CZŁOWIEK SIĘ ZASTANAWIA   NAD SWOIM ŻYCIEM;)



I co robi włóczkoholik?


Wyciąga resztki resztek 


gołą jak święta turecka poduszkę i dzierga zapamiętale...


tu 


kwiatek...







tam kwiatek ;)






























I ma poduszkowca podłużnego;)





Pozdrawiam serdecznie poświątecznie;)



Dominika