poniedziałek, 9 listopada 2015

9 dzień wyzwania - OBRAZ





Dziś ...

OBRAZ

Co to jest obraz wie każdy...teoretycznie...przynajmniej;)

Słysząc słowo obraz każdy z nas ma jakąś wizję.

Większość zapewne idąc po najprostszej linii oporu ma obraz...obrazu.

Ciekawe jaki Wam obraz przychodzi do głowy?

Mi nieodmiennie dzieła Impresjonistów...i mój  ulubiony

 Claude Monet...

 

 



 

No i jeszcze Van Gogh...i jego niedoścignione Słoneczniki...




Jak piękne są...widać dopiero oglądając je w oryginale...

Gdy jestem w Londynie...muszę je odwiedzić...

Mój zachwyt jest tak ogromy, że mogła bym zamieszkać ze Słonecznikami...

Intensywność barw

Wrażenie...ulotności...delikatność...

Padam na kolana!

Oczywiście jest milion innych cudownych obrazów , które kocham...

Jestem wzrokowcem wiele obrazów zapadło i nadal zapada mi w pamięć.

Twarze, obrazy sytuacji...

Od zawsze obserwuje otoczenie, ale to co najbardziej przyciąga moja uwagę...co nieodmiennie mnie zachwyca to

kolor

przenikanie, cienie, światło

Ubóstwiam prześwietlony słońcem letni krajobraz...zamglony jesienny las...dymy snujące się nad polami...

Dlatego też prace Impresjonistów tak bardzo mi się podobają...

Kiedyś kiedy byłam młoda i piękna oraz miałam więcej czasu malowałam co nieco...

Mój ówczesny Narzeczony a obecnie mój Mąż dostał kiedyś swój własny 

"Japoński mostek"

Prawie jak Monet;)

hahahhah



Wisi w naszej sypialni;)

Mój Tato był artystą

W naszym domu, jak ktoś chciał malować...

To malował...

Jak chciał kredek, węgla, kartonu, płótna, farb, werniksu, terpentyny czy pędzli...


Miał ile chciał


 

Tato robił nam blejtramy... w każdym rozmiarze;)

Z maminych obrusów lnianych lub zasłon skrzętnie schowanych na strychu;)

Dłutka, drewno, rylce...

Pióra wszelkie...

Do wyboru do koloru...

Każdy mógł się w swojej sztuce wyrażać do woli...

 

 



 

 

To jeden z obrazów Mojego Taty...

 

 

Tato urodzony w Zamościu wszystkie wakacje dzieciństwa 

spędzał nad morzem w Gdyni...

bo Dziadkowie pochodzili z Pomorza...

Uwielbiał statki...

Morze...

 

Trójmiasto

 

 

Nie odziedziczyła wielkiego talentu Mojego Taty...

może jakąś odrobinkę...

 

dlatego też maluję sobie zazwyczaj jakieś małe rysuneczki...

 

czasem obrazy dla bliskich mi osób...

 

 

 

którym się moje malowanie podoba.

Prawda jest taka, że zmieniłam moje malowanie na dziewiarstwo z przyczyn praktycznych...

Robienie na szydełku nie pachnie;)...przy małych dzieciach...i ograniczonej powierzchni bardzo trudno jest malować...

Oczywiście da się...ale ja jakoś tego nie mogłam pogodzić...

Nie żałuję...kiedyś może wrócę do tej zabawy.

I nie dlatego, że jestem zdolna i podbije moimi obrazkami świat

hahahhahahahaha, 

ale dlatego , że to bardzo rozwijające zajęcie.

 

 

Pozdrawiam patrząc z rozrzewnieniem na obrazy mojego Taty zgromadzone w moim domu... 

Dominika

2 komentarze:

  1. Talent malarski to niesamowity Skarb! Pielęgnuj go....znaczy maluj, Kochana! Maluj! Maluj!
    Dla mnie maluje mój Brat...i cały talent zabrał dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Maluj, bo widac, ze masz do tego smykalke! zazdroszcze talentu!

    OdpowiedzUsuń