Robótki ręczne uwielbiam...wiedzą to wszyscy, którzy mnie znają;)
Różne rzeczy lubię robić...
Najbardziej lubię szydełkować, ale nie stronie i od innych form wyrazu...prawie artystycznego.
Także
poza szydełkowym kocykiem, na który rzuciłam się jak
szalona...
powstrzymana niestety brakiem odpowiedniej ilości włóczki;)
zrobiłam także parę innych rzeczy.
Para jak wiadomo to 2...więc jak łatwo obliczyć poza rozpoczętym kocykiem zrobiłam 2 rzeczy.
Zdekupażowałam starą puszkę po herbacie...sama w sobie była żółta i urocza, ale zaczęła rdzewieć tu i ówdzie.
Bez żalu więc przerobiłam ja po swojemu;)
No i wzięłam udział w przedsięwzięciu teatralnym na poziomie II klasy szkoły podstawowej.
"Nie płacz Koziołku..."
Tak nazywa się ta porywająca sztuka teatralna...
No i bardzo potrzebna była postać mamy Koziołka....
Oto Mama w całej okazałości;)
Zdjęcia nico ciemne, ale Mama uśmiechnięta...
Napomknę tylko, że Mama Koziołka jest bardzo związana z rękodziełem...normalnie ma je w duszy i w sercu...a nawet w ciele...bo głowa jej oraz reszta zmontowana jest na drucie do robótek;) hahahahahaha...ze zdekompletowanej pary;)
Nie mogę już doczekać się premiery!!!!!
Oczywiście postanowiłam wziąć...tak półgębkiem udział w wyzwaniu czapkowym;)