niedziela, 24 lutego 2013

Post ciepły...pomarańczowy;)

O tym,że należy wyzbywać się resztek w sposób twórczy i przydatny-wiedzą wszyscy...

Więc się pozbyłam kilku zdekompletowanych, nadpoczętych moteczków...

Zrobiłam...albo- 2 "przody" do jaśków...albo jedną powłoczkę....jeszcze nie wiem  jak to zakończę;) 

Zapytam głównej zainteresowanej córki mej Agaty;)

Kolory dobrałam...powiem tak...ciepłe;)





Róż i pomarańcz...




Zdjęcia robione w moim pokoju...o ścianach w kolorze orange;)...nieprawdziwe, ale jakieś takie energetyczne,że postanowiłam się podzielić z Wami tym ciepełkiem;)

 

 

W ramach wykorzystania resztek powstał dziś także -na zamówienie mojego pierworodnego syna...tego oto Igora...

 







Plecak dla Action Mana...

Action przymierza się do "powłoczki"...mięciutka...




Lekki i poręczny...

Uwiłam więc plecaczek adekwatny kolorystycznie;) i jak mniemam dość męski....

Zapinany na koralik z literka "I"...

Z profilu...

W ruchu...normalnie miodzio;)

Sprzęt niezbędny wręcz...jak widać...potrzebny na akcję, uwalnia ręce...można ćwiczyć spokojne i zwiększać masę mięśniową;););)

Action zupełnie dobrze wpisał się kolorystycznie w dzisiejszego posta;)...

Koledze tez się plecak spodobał...więc chyba czeka mnie zrobienie następnego;)

Na tym kończę dzisiejszego- zupełnie nie zaplanowanego, ani nie przemyślanego - spontanicznego pomarańczowego posta.

 Pozdrawiam serdecznie Dominika


 

czwartek, 21 lutego 2013

Placek...

Ferie toczą się leniwie...

Ja dużo szybciej- jakby tak z górki....

Biegiem tu, truchcikiem tam...a ówdzie to już zupełnie szybko...

Niestety znowu nie dacie odsapnąć...u progu wiosny-atakujecie.

 Serweteczki jakieś pastelowe, bajery, poduszeczki w kropeczki...

Wszystko,żeby mi "inspira" nie stygła....

Nie da rady wystygnąć....

Jak piec hutniczy...ciągle i ciągle...a tu tylko 2 rączki...

Zębem czasu i chorymi stawami nadgryzione...i oczęta słabe ehhhh;)

I muszę ..muszę...muszę coś ciągle robić...bo mnie jakiś imperatyw robótkowy gniecie w mózg...i rączyny obolałe...

Mus robić, mus dziergać...nie lenić się....

Zainspirowałam się więc...

Na początek...zanim do placka przejdę- udzierg przedostatni Wam zaprezentuję....

 

Ukwiały i pełzaki denne

Oglądam Ci ja filmy przyrodnicze bo polityka mnie nudzi, tragedie załamują a seriale przyprawiają o bóle wszelakie....i jak mnie naszło to normalnie - rafa kolorowa tfu koralowa niech się schowa;)

 

 

 











Oto przykłady fauny-ukwiały i pełzaki denne...ale,że woda wpływa na wszystko..na panele podłogowe szczególnie niekorzystnie...więc zmusiłam je do pracy w innym charakterze....na mój wyraźny rozkaz zostały wyposażeniem budowlanym-kominami!

Jak wszyscy wiedzą-

"woda wyciąga"czyli powoduje ssanie wewnętrzne głodem nazywane-szybko więc i na fali;) placek zrobiłam...

Placek wyglądał tak:

 

 

Był pyszny...nakrapiany, wiosenny taki...do podusi podobny;)

 

To nie jedyny placek jaki wykonałam dziś...

Oto następny...placek bo płaski jakiś...brak modelki widać tu wyraźnie...

Początek

Zbliżenie;)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeszcze z niteczkami nie odciętymi i nie prany, ale czyż nie uroczy;)?

 

 

 

Zdjęcie ostatnie bez lampy zrobione...jest na 100% bielutki;)

 

wzorek z Osinki..."buchniety" wczoraj...nitka Pyramid

 

No to dziś się rozpisałam...

Pozdrawiam serdecznie Dominika;)

środa, 13 lutego 2013

Lenię się...

Lenię się niemożliwie...ale w sumie ferie mam...znaczy dzieci mają;)

W związku z tym ja...rozmyślam o niebieskich migdałach...i o tym kiedy wiosna przyjdzie...(ale to w chwilach wolnych od pracy;))

Wraz z wiosną przyjdzie ...I Komunia Św. mojego dziecka...

No więc o czym w takiej sytuacji myśli matka zbzikowana dziewiarka?...no proste jak tu upiększyć swoje dziecko w tym tak ważnym dniu...

Matka ogląda pelerynki, torebeczki...wszystko śliczne, słodkie i urocze...myśli- co by tu zrobić...śliczną szydełkową...czy uroczą "drucianą"...gładka czy z bajerami?...hmmm.... 

Oglądam sobie spokojnie, napawam się i rozkoszuje...ale nie jest mi dane

-o nie -

dziecko nagle  z dzikim błyskiem w oku - oblewa mnie kubłem zimnej wody - czyli słowami - no wiesz co mamo...chłopaki w takim czymś do Komunii nie idą....

No normalnie ...opad wszystkich członków...na maxa;););)

hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah 

 

 

Tak więc...po tym opadzie nie pozostaje mi nic innego jak tylko pokazać Wam mój ostatni urobek...czyli zapowiadamy i anonsowany już wcześniej kocyk dla "amerykańskiego dziecka";)


 

Niebiesko...niebiesko...

 

Dziecko dostanie także poduszeczkę;)

 

 

Podusia...

Misio imituje "dziecko";)

 No więc...myślę,że Oliwier będzie zadowolony;)-ja jestem...

Jak widać porzuciłam myśli "zakręcono-pomarańczowe" na korzyść "klasyki"...


Dziękuję Wszystkim za uwagę;)...oraz witam Nowe Obserwatorki!

Pozdrawiam Dominika;)