wtorek, 27 grudnia 2016
Po świętach;)
kocyk bliźniak zrobiłam w wigilię Wigilii.
zostało mi 2 m nitki....
Bardziej męski jest;)
czwartek, 24 listopada 2016
kocyk...
Kocyk zrobiłam.
Nic specjalnego zwykłe "babcine kwadraty"
w czekoladzie.
Dane techniczne:
rozmiar 160x180 cm
materiał: akryl 100%
szydełko nr 3,5
waga:1,25 kg
(Kotek, Elian neon, akryl z Kauflandu)
Kocham takie robótki.
Optymistyczne i przydatne.
Ciepłe podczas dziergania;)
Jest fajny.
W poprzednim poście widać jego zalążek;)
Widać też, że dziergam coś..."niewiadomoco";)
To "niewiadomoco" to ponczo ;)
Ponczo wygląda tak;)
Dane techniczne:
materiał :Mimoza Multi
waga : 400 g
szydełko 3,5
Pozdrawiam ciepło
Dominika
wtorek, 15 listopada 2016
Spotkanie- prawie robótkowe;)
12 listopada 2016 roku...odbyło się spotkanie
prawie robótkowe.
Prawie...
Bo generalnie...to ono było na wskroś towarzyskie;)
Spotkałyśmy się w gronie koleżeńskim...
a robótkowanie było tylko pretekstem.
To ono nas połączyło.
W spotkaniu uczestniczyły moje świetne Koleżanki....
Anna Rychter
Iwona Szykuła
Kasia Klimko
Beata Klimko
no i ja oczywiście
Kasia w sweterku własnej produkcji.
Obok z torebki wychyla się cudownie jesienny entrelack.
Iwonka w różowym szaliczku.
Ania...ma chustę!
Na stole...zamiast obrusa...mój kocyk w fazie wzrostu...
Iwonka...już nikomu nie odda poduszkowca ode mnie;)
Dziubek obowiązkowo być musiał;)
A Beatka ma piękna chustę...w ptasi wzór;)
Ja mam za to fotoaparat.
A pod stołem...schowane wielkie
torby...z eksponatami...co,
która dzierga aktualnie ;)
Oraz bardzo interesujący komplet drutów wykonany przez
męża
osobistego Anny R;)
Takie 4 co niby ich ma być pięć...bo Ania nie lubi żyłkowców;)
Śmiechom nie było końca...
właściwie nic nie udziergałyśmy,
ale jakie to ma znaczenie???
Byłyśmy razem...
Banda Wariatek...
Wpasowałyśmy się w wystrój wnętrza...;)
Było świetnie...klimatycznie...wesoło...same pozytywne
wrażenia.
Dziękuje Dziewczynki.
Cudownie się było z Wami spotkać!
Na FB dostałyśmy wiele komentarzy...jak to nam fajnie...
Naszła mnie taka refleksja...że właściwie...
to naprawdę super!
Iwonka przyjechała z Chełma...Kasia na co dzień
mieszka w Krakowie...
ale jak się ludzie chcą spotkać...
to się
spotykają.
Każdy ma rodzinę, pracę, obowiązków huk.
Przeanalizowałam sytuację.
Dziewczyny uczestniczą
w spotkaniach organizowanych...np w Red Button.
Zazdroszczę
Duże miasta...maja możliwości...klubo-robóko-sklepo...
świetne miejsca...gdzie świetne kobiety robią robotę...
Angażują się...poświęcają swój czas.
Kręci się interes...ludzi łączy pasja...do działania tak naprawdę.
Podobnie jak w małych miejscowościach...
tam z kolei są GOK-i.
Wszyscy się znają...nie ma problemu ze skrzyknięciem
Dziewczyn...z "darciem pierza";)
Z byciem razem...
Służbowo bywałam w ubiegłym roku
w GOK-ach...robią Dziewczyny cuda
kwiaty z krepiny, malują na szkle...robią wieńce, wyszywają, są aktywne.
W jednym z GOK-ów - w Nieliszu chyba
widziałam milion starych okien,
których szyby pomalowane były farbami witrażowymi,
cudnie...kolorowo...bajecznie...
To jest świetne.
Chyba najgorzej jest w małych miastach...
za małe na fajny sklep
prowadzony z pasją...i chęcią organizowania fajnych
spotkań.
( Kiedyś z Anką...będziemy miały taki sklep...będziemy się spotykać...i dziergać na bujanych fotelach...jak prawdziwe amerykanki...prowadzić zajęcia z szydełkowania..i częstować herbatką....i wszyscy będą mogli wpaść...pogadać, podziergać, pomacać włoczki....)
Za duże na to, żeby ludzie się znali...i wiedzieli o swoich pasjach.
Dobrze, że jest internet...
Z Iwonka znamy się z netu...z Kasią też...
Gdyby nie nasze blogi...nk, fb...nigdy byśmy się nie poznały.
Tak jak z wieloma innymi cudownymi osobami.
Dzięki, że jesteście.
Całuję Dominika
niedziela, 6 listopada 2016
Znowu jesień
A jak jesień to wieczory dłuuugie.
Popracowałam wczoraj w ogrodzie.
Odniosłam sukces...posprzątałam...liście odpadki.
Stos całopalny leży...i teoretycznie dosycha;)
Praktycznie lakutko przemaka...gdy mży.
Poniosłam straty...
Zniszczone dłonie.
Zmęczone ciało.
Rany cięte i drapane;)
Prawie gotowa jestem do zimy...z moim ogrodem...
jeszcze otulić róże nakryć korą tulipany,
niech śpią i czekają na wiosnę.
Ciemno szaro i ponuro.
Choć trawa nadal zielona...szarość wysysa kolor ze wszystkiego.
Jesiennie.
Listopadowo.
Wieczory długie to rożne "trupy" z szafy mają możliwość
zaistnieć;)
Ten akurat się doczekał.
To zdjęcie jeszcze z października...zimno było, ale słonko
błysnęło.
Następne z dzisiaj...ciemność widzę, ciemność...
Szal ananaskowy...
ufok...
na reszcie doczekał się frędzli...prania i zdjęć...
A wracając do listopada.
Dni szare listopadowe nie nastrajają specjalnie
optymistycznie...
z braku światła generalnie..i ciemności obezwładniającej.
Ale właściwie nie są złe.
Kto mi zabroni otoczyć się światłem i kolorami?
Kto Wam zabroni moi Mili?
No własnie nikt!
No może troszkę nas ogranicza Zakład Energetyczny a
właściwie, jego życzenia...
Życzymy sobie zapłacenia faktury nr...
Ale to nie dziś...więc cieszmy się i radujmy, że mamy czas na
dzierganie;)
Ogrody prawie śpią...
Przetwory zrobione.
Ogrzewajmy nasze serca i dłonie.
Zróbmy sobie coś ładnego...niekoniecznie praktycznego;)
Mięciutki szal...na wiosnę;)???
Wiosna będzie na pewno...więc zróbmy go;)
Ja się napawam moimi kocykami kolorowymi...
wchłaniam światło...
lampy, kolory z motków.
Przekładam...oglądam , dotykam...
Popijam herbatkę.
Ponurą niedzielę ubrałam w puszysty różowy szlafrok...
Na starej zielonej kanapie pełnej czarnego pluszowego
kota mruczącego i kolorów.
Nic nie muszę.
Więc z radością robię to co mogę!
Dziergam sobie z wolna to co chcę a nie to co muszę.
Wszak jest niedziela!
Dzień odpoczynku, relaksu i ciepła...
Oświetlam sobie motki kolorowe...a listopadowa szarość nie ma
do mnie dostępu.
A jeśli ma...to na moich warunkach;)
Bądźmy dobrzy dla siebie;)
Oczywiście dziergam też...kominy...
ilości hurtowe i
czapki bo ogrzać zimę jakoś trzeba;)
Nie wszystkie nawet fotografuje...bo światła nie ma...bo
makijażu nie ma;) hahhahaha
Pozdrawiam Kochani serdecznie!
Cudownej niedzieli życzę...
Tak tak...u mnie od jutra też gonitwa,
ale dziś...dziś jest niedziela!
niedziela, 23 października 2016
A może by tak dziś....
A może by tak dziś...
Cieplutko i kocykowo spojrzeć na zamglony świat listopadowy w tym październiku?
Otulić się łąką kwiatową.
Głowę przyłożyć do pączka róży;)
Kolorowej jesieni mi brak...słońca... wiatru głaszczącego włosy...
Zamiast złotej jesieni barwne poduszki...choć na chwile
rozjaśnią dzień.
Pstrokate kocyki dodadzą barw...
ciepła herbatka malinowa poprawi humor...
dobra książka.
Życie jest piękne...a jak nie jest to...
od czego właściwie mamy wyobraźnię;)?
Jeśli nie musimy wychodzić...bajka.
A jak musimy...to weźmiemy kalosze...parasol..i wesoła minę...
Pozdrawiam ciepło!
Dominika
niedziela, 2 października 2016
Jesienne róże...
Jesień...
Jest piękna...i złota jak na razie;)
Szkoła jest...
Tulipany się sadzi...
Róże także.
Może mi coś tam wyrośnie;)
4 odmiany róż posadzone.
Róże różowe...i żółte i czerwone...
jak się
przyjmą i zakwitną to im załatwię fioletowa koleżankę;)
U mnie róże...codziennie...jak nie takie to inne...
A inne czyli szydełkowe...
wciąż i wciąż...
uwielbiam szydełkować róże.
Nowej mi się różyczki zachciało...
Znalazłam sobie kocyk...na necie...różany.
Postanowiłam zgłębić wzorek różyczki, nieco inny bardziej
płaski, lżejszy, ażurowy...
Filmik też jest;)
Po rosyjsku...chyba;)
Róża szydełkowa
Zrobiłam sobie..próbkę
Próbka okazała się...udana...
Zrobiłam...drugą
Większą taką...
Potem sobie pomyślałam...
znam te kolory...
pamiętam coś takiego...
i dawaj szukać w odmętach internetu.
Oczywiście znalazłam...moje dwie podświadome inspiracje;)
To prace Agnieszki Strycharskiej...blog Niebieska Chata.
Niebieska Chata
Kolory...to to co mi się w jej pracach szalenie podoba.
Cudowne są.
Kocham kolory...więc wiadomo, że jasne, żywe w oczy mi się
rzuciły i w pamieć zapadły...
No i jeszcze ta poduszka...nie wiem skąd ,
nie wiem czyja
mignęła mi kiedyś i zapisałam samo zdjęcie.
wzór ten sam...kolory nieco zbliżone.
Nie chciałam nic nikomu ukraść, ale chcąc nie chcąc człowiek
"zapisuje" w pamięci rożne obrazy.
Zadziwiające i fascynujące jednocześnie.
Dla zainteresowanych poza filmikiem mam schemat.
Róże szydełkowe rosną nadzwyczaj szybko.
Szydełko jest takie "wdzięczne".
Zabawa kolorami taka przyjemna i fajna.
(Na prawdziwe róże muszę czekać
do przyszłego roku...niestety)
Chustę też udziergałam w ramach jesieni...
Sweter mi się zamarzył...
Więc w ubiegła sobotę usiadłam, wymyśliłam,
narysowałam..i zaczęłam robić.
Przód ...spoko.
Tyłu połowa...i kryzys...
Odpodobał mi się.
Mąż stwierdził...smutny jakiś, ciemny taki....
Popatrzyłam okiem krytycznym...racje miał chłop.
Sprułam.
ADHD wrodzone jednak znać o sobie dało...
i włóczkę "sprutą",
żeby tak smętnie nie zalegała...
przerobiłam na chustę.
Chusta "babcine kwadraty"...piękna i trójkątna;)
jest Ci ona moja;)
Bynajmniej nie jest smutna;)
Granat, fiolety, brudny róż i bordo.
Jesiennie...
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających.
Dominika
Subskrybuj:
Posty (Atom)