wtorek, 23 grudnia 2014
poniedziałek, 22 grudnia 2014
P.S. do poprzedniego posta;)
W związku z głosami napływającymi z różnych stron.
Od osób, które cenię. I których zdanie jest dla mnie ważne;)
Zastosowałam się do sugestii, że lalczyny przyodziewek choć niebrzydki jest niewystarczający na tę porę roku.
Zastosowałam się mam nadzieję, wystarczająco szybko i dość satysfakcjonująco dla zainteresowanych;)
Przynajmniej Lalencja zdaje się być zadowoloną;)
Sweterek wykonany na szydełku z włóczki akrylowo- wełnianej;) bezszwowo z miłością;)
Pozdrawiam
Dominika
niedziela, 21 grudnia 2014
Post mało przedświateczny;)
Przed świętami...
Przed świętami dużo pracy....praca nie jest to to co tygryski lubią najbardziej sorry.
Przed świętami też - człowiek jakiś taki się miętki robi.
Myśli o tych co ich tu już z nami nie ma....
Myśli o tych co im głodno...
Myśli o tych co im chłodno...
Ja też o tych pomyślałam....tyle, że zupełnie niestandardowo...
A oto moja opowieść...przed wigilijna...
Zdarzyło się to dzisiejszego wieczoru w godzinie relaksu niedzielnego ...gdy wszystko co powinno być zrobione zostało zrobione...
A wszystko co miało być zrobione a nie zostało- zostało olane...
W chwili gdy wszyscy najedzeni...wypoczęci i uśmiechnięci zajmują się nicnierobieniem...
A było to tak....
Zanabyłam ja Lalę przecudnej urody w SH onegdaj.
Zauroczyły mnie jej śliczne oczęta oraz trampki niebieskie, które miała na stopach. Trampki te wprowadziły mnie w zdumienie w związku z tym, że poza nimi i namalowanymi majtasami ona panna nic na sobie nie miała...no jeszcze kołtun z włosów ...i kilogram brudu.
Wzięłam brudasa do domu...odszorowałam...jako tako rozczesałam...no i dziecko mi chapnęło.
No bo wiecie - jako, że jestem dużym dzieckiem wzięłam ją dla siebie;)
Dostrzegłam jej urodę i potencjał pod tym kołtunem...a moje dziecko dostrzegło to samo go w chwili gdy spod brudu wyłoniła się sympatyczna mordka;)
Kurcze ja to umiem dostrzec...
Podczas przeprowadzki Lalencja zaginęła nam w akcji...jednakże nie spędziło mi to snu z powiek ...wiedziałam, że prędzej czy później wypłynie z czeluści;)
Oczywiście miałam rację- wychynęła...niestety nadal goła jak święta turecka...w trampkach;)
Z racji tych myśli o marznących...postanowiłam przyodziać ten plastikowy toples...
Dziś tak na dworku nie miło...wiatrzysko paskudne, deszcz ze śniegiem...ale ona wszak na dworku nie bywa...jak na razie...więc starczy jej letni przyodziewek;)
W godzinie mej ulubionej relaksu niedzielnego uwiłam dla golasa komplecik optymistyczny.
W jedynym kolorku słusznym.
Praktyczny jak mniemam...i uroczy;)
Zapobiegający przeziębieniu i odmrożeniu nerek plastikowych;)
Lala wygląda tak...
Spodenki i bluzeczka jak widać...
oczywiście w pełni rozbierane;) w pasie gumka.
Spodenki nadmieniam zrobione bezszwowo ;) od góry.
hahahaha
Czy nie jest urocza???
Dziecko chapnęło mi Lalę powtórnie...prędko jej nie zobaczę;)
hahahahaha....
A teraz już bardziej poważnie...
O innych co im marznie też pomyślałam i uwiłam na specjalne zamówienie
siostrzane
poparte nabyciem sobie włóczki oraz przymiarką...
czapkę dla Joanny!!!
Chciała w warkocze- to ma w warkocze.
Oraz czapeczkę i szyjogrzej dla Hani
Hania ma 3 lata i nie miała specjalnych życzeń...
więc
też będzie miała w warkocze;)
Oczywiście kolory dokładnie przemyślane...
Oczywiście fiolet i róż to trendy obowiązujące!!!
Pisze to jakby ktoś nie wiedział!
<3
Jak tak siedzę sobie w cieplutkim i jasnym domku...
i jest mi tak miło i przyjemnie to faktycznie serce mi się ściska gdy myślę o tych co czuja głód, chłód i strach.
Niedługo święta...nie poprzestawajmy na myśleniu...
zróbmy coś.
Choćby kliknijmy na "pajacyka"...
Ciepłego wieczoru życzę!
Dominika
sobota, 6 grudnia 2014
Mikołajki dziś....
...niektórzy wiedzą już jaki mam stosunek do Grubasa
w czerwieni...
Ja nie jestem grzeczna on nie jest miły;)
Nie odwiedza mnie...
Taki mamy układ...
I niech tak zostanie...
No to jedną sprawę mamy z głowy;)
Czapkę zrobiłam...w związku z wyzwaniem i w nierozerwalnym związku z zimą...
Oto moja zima...
Tak naprawdę to zrobiłam dwie...ale, że są takie same i z tej samej włóczki...to zaprezentuję jedną;)
Jest prosta zwisająca...i nawet ma wzorek;) choć nie widać tego zupełnie;)
Włóczka melanżowa z dawnego recyclingu;)
Druga wędruje do mojej uroczej Koleżanki Michael;)
Wyzwanie czapkowe w grudniu uważam za oznaczone ptaszkiem;)
Poza tym podłubałam sobie malutko...
Dla siebie;)
Chustę machnęłam...z jakiegoś mohera przedpotopowego;)
Prostą dość gryzącą;)
Taką jak ma być;)
No i oczywiście pomagałam temu Obibokowi Mikołajowi...
Prezenty ode mnie dostało kilka osób;)
I jeszcze kilka dostanie, ale w innym terminie;) więc fotek nie zamieszczam.
No to tak...
Herbaciarka ... w róże...
Szkatułka niezapominajkowa...
( zawiaski były krzywo przykręcone od początku )
Oczywiście zdjęcia w trakcie pracy, więc biurko farbą umazane;)
szal...
<3
Dziś musiałam iść do sklepu ...
ARMAGEDON
jak ktoś nie musi niech nie idzie...ludzie zupełnie poszaleli...
Ilości niezliczone przewalają się po sklepach jak potop szwedzki...
Nie można przejść...a w tyle kolędy...
Proponuję usiąść spokojnie w domku i wykonać jakiś drobiazg dla Bliskich samemu...
Pozdrawiam grudniowo...
Dominika
sobota, 22 listopada 2014
12 czapek...
13 listopada bieżącego roku podjęłam wyzwanie czapkowe...
Czapek specjalnie nie lubię...spłaszczają mi włosy;),
wyglądam w nich jak "idź stąd",
generalnie przeważnie jest mi ciepło;),
ale rękawica trafiła ...w brak weny...i została podjęta!
Jak się nie ma weny to najlepszy jest "mus"...ale mus kontrolowany...przez nas samych;)
Taki mus co to nie dusi nas za gardło i nie spędza snu z powiek...
Taki mały musik...co napędza do działania...
No i mnie napędził...
Oczywiście czapka dla Kasi;)...odleżała swoje.
Już w ubiegłym roku Kasia zapragnęła mojej czapki...obiecałam, że zrobię a jakże!
Kasia przyniosła mi 2 moteczki i ze ślicznym uśmiechem zapytała czy mogę jej zrobić dwie?
No pewnie, że mogę!
No bo jak nie jak tak!
No i w jakimś przyzwoitym tempie udzierałam jej...jedną;)
A druga musiała nabrać mocy...
No i teraz była jak znalazł do pierwszego wyzwania;)
Czapeczka zwykła...niebieska;)
Wykonana z włóczki Puchatek.
A teraz zdjęcie czapki na ludziu...
Uprasza się o nieśmianie się z ludzia w czapce!
Kasia jest właścicielką nieco mniejszej głowy...i dla niej ta czapeczka jest luźniejsza i zwisająca nieco;)
Ja jak wyglądam każdy widzi;)
Niestety...
Nic to -wszak nie o mnie tu idzie...
Potforky nie chciały pozować...niestety.
Aura tez nie sprzyja więc zdjęcia też bardzo takie sobie.
Pierwszy etap wyzwania uważam,za zakończony- listopadowa czapka jest!
Pozdrawiam serdecznie jesiennie!
I miłego wieczorku życzę;)
Dominika
niedziela, 16 listopada 2014
Post wyjaśniająco- dementujący;)
W niniejszym poście chciała bym wyjaśnić pewną kwestię...
oraz zdementować to czego ja nie powiedziałam, ale czego można było niechcący się domyślić;)
Na FB opublikowałam swoje zdjęcia w moim nowym kominie...
Komin ów opisałam ...jako :
mój nowy komin z recyclingu.
Bo tak jest!
Jest on mój,
jest nowy,
jest z recyclingu...
Nie wpadłam tylko na pomysł, że większości dziewiarek uważa za jedyny słuszny recycling...
to sprucie i zrobienie czegoś od nowa ;)
Ja tym razem zrobiłam to nieco inaczej...
A jak ?...
Zaraz Wam opowiem;)
Jest piątek...jest po pracy...
Ja z moja Siostrą "J"...wpadamy do ciuchlandu...
Wpadamy na szybkie "buszowanko" bo nie mamy specjalnie ani czasu, ani kasy;)
Buszujemy...
Buszujemy...
Znajdujemy to i owo...
a ja znajduję kamizelkę ...
Kamizelka owa wpada mi w oko przede wszystkim dlatego,że zrobiona jest ręcznie...
Jest w kolorkach dziecinnego melanżu...czyli róż, fiolet, mięta biel...i jest sporego rozmiaru.
Na dziecko za duża...dla mnie w sam raz, ale w kroju zdecydowanie babcina...no i te kolory...
Kosztuje 2.99...
Myślę..biorę...spruję...włóczka w dotyku milusia...zero zmechaceń czy uszkodzeń...
Targam ja więc do domu...oglądam...odkładam...oglądam...myślę;)
( W międzyczasie gotuję, myje naczynia, mam gości bo Dziecka imieniny;)...wpada Babcia, Wujek , Siostra cioteczna Hanna...Kolega do męża i Koleżanka do mnie;))))
Wieczór jak co dzień.
Znaczy jak w piątek...nie trzeba nikogo do lekcji zaganiać;)
hahahahahah
Po chwili...zasiadamy z Koleżanką "B" w moim "kabinecie" z herbatką...
Pogryzamy czekoladkę ...gorzką;)
Kamizelka zalega jak wyrzut sumienia...gadamy o tym i o owym...i gapimy się na kamizelkę...
Ktoś naprawdę się postarał...piękne równiutkie ściegi, ślicznie wykończona.
Dyskutujemy...motam ja sobie na szyi...nawet nieźle...
Koleżanka sama nie dzierga, ale bystra z niej Kobietka z gustem...znana specjalistka od przeróbek wszelakich;)
I od słowa do słowa...
Odpruwam pliski...
Rozpruwam jeden bok...i zszycie na ramieniu- jedna poła odpada;)... drugie zszycie na ramieniu też rozpruwam;)
Zszywam bok kamizelki- ten rozpruty z połą tą nie odprutą;)...
oczywiście nicią odzyskaną ze sprutych części;)
No i mam komin...
2.99 złotych polskich... kilka myśli - dobre towarzystwo, herbatka i czekolada;)
I mam...miękki miły i sympatyczny;) oraz twarzowy;) jak widać;)
Więc tak...
Jest zrobiony przeze mnie...
Nie jest zrobiony na drutach...przeze mnie;)
Jest z recyclingu;)
No to się znowu rozpisałam jak szalona;)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Dominika
czwartek, 13 listopada 2014
Robótki ręczne;)
Robótki ręczne uwielbiam...wiedzą to wszyscy, którzy mnie znają;)
Różne rzeczy lubię robić...
Najbardziej lubię szydełkować, ale nie stronie i od innych form wyrazu...prawie artystycznego.
Także poza szydełkowym kocykiem, na który rzuciłam się jak szalona...
powstrzymana niestety brakiem odpowiedniej ilości włóczki;) zrobiłam także parę innych rzeczy.
Zdekupażowałam starą puszkę po herbacie...sama w sobie była żółta i urocza, ale zaczęła rdzewieć tu i ówdzie.
Bez żalu więc przerobiłam ja po swojemu;)
No i wzięłam udział w przedsięwzięciu teatralnym na poziomie II klasy szkoły podstawowej.
"Nie płacz Koziołku..."
Tak nazywa się ta porywająca sztuka teatralna...
No i bardzo potrzebna była postać mamy Koziołka....
Oto Mama w całej okazałości;)
Zdjęcia nico ciemne, ale Mama uśmiechnięta...
Napomknę tylko, że Mama Koziołka jest bardzo związana z rękodziełem...normalnie ma je w duszy i w sercu...a nawet w ciele...bo głowa jej oraz reszta zmontowana jest na drucie do robótek;) hahahahahaha...ze zdekompletowanej pary;)
Nie mogę już doczekać się premiery!!!!!
Oczywiście postanowiłam wziąć...tak półgębkiem udział w wyzwaniu czapkowym;)
Wyzwanie czapkowe...
tu można poczytać gdyby ktoś był zainteresowany;)
Jak na razie nic nie wydziergałam...
ale...
powyciągałam z zakamarków to i owo;)
Myślę,ze da się z tego wydziergać...
jakąś czapunię;) na listopad;)
Pozdrawiam gorąco...
Czapkowo...
Po koziemu;)
Dominika
wtorek, 11 listopada 2014
11 listopada...
Jak wiadomo bardzo ważne święto.
Z racji tego tak ważnego dnia -choć często odwiedzam miejsca poświęcone Bohaterom naszej historii i niepodległości - postanowiłam odwiedzić wraz z dziećmi dwa takie miejsca.
Żeby dzieciom zaszczepić pamięć o ludziach, którzy nie szczędzili swojej krwi i życia dla naszego pokoju i naszego wolnego kraju.
Nie cierpię tłumów, manifestanci ani żadnych marszy...dlatego też zrobiłam to po swojemu.
Dnia 10 listopada w pięknych okolicznościach przyrody pojechałam.
Pomodliłam się i skupiłam myśląc nad poświęceniem ludzi, którzy odeszli...
Zapaliłam symboliczne znicze...
Jak wyglądało by nasz życie, gdyby nie zrobili tego co było konieczne?..
Czy byli byśmy tu i teraz?...
Zawsze najbardziej wzruszają mnie groby nieznanych żołnierzy...młodych 18-20 latków, którzy oddali swoje młode życia...sami w ogóle nie zaznawszy dorosłości...
Kopiec Powstania Zamojskiego
Szewnia Dolna gm. Adamów...
Osuchy -Cmentarz Partyzancki.
Wiele takich miejsc jest na naszym terenie, wielu ludzi oddało życie za wolność i niepodległość...
Pamiętajmy o nich...nie tylko przy okazji Święta Niepodległości.
Cześć Ich Pamięci!
Subskrybuj:
Posty (Atom)