czwartek, 23 października 2014

"SKS"- pełny obraz choroby...









Że mam "SKS" podejrzewałam od jakiegoś czasu...teraz ma 100% pewności...

Przeprowadziłam wnikliwą obserwacji obiektu...czyli mnie same i stwierdziłam,że:

 

 

 

 

Po pierwsze- primo;)...że zwisa mi wiele...w związku z grawitacja zwisają mi "chomiki", cycki, pośladki...bez związku z grawitacją - zwisa mi wiele spraw;)

Myślę, że ma to jakiś związek z nabywaniem doświadczenia życiowego oraz nabieraniem dystansu.

 

 

 

Po drugie- primo;)...że zapominam o tym i o owym.


Mam swoja teorię...za dużo jedzenia...z czego bierze się arterioskleroza i za mało alkoholu przepychającego żyłę;) Podobno alkohol zabija szare komórki...hmmm....tego mi się nie udało zaobserwować za mało piję;)

Odkaża jednakowoż...no i to, że odkażona nie jestem udało mi się zaobserwować;)

Wiele spraw zapomnianych odeszło w cień. Nigdy nie wypłynęło i żyłam sobie w błogiej nieświadomości...zapewne. 

Zapewne żyła bym dalej gdyby nie pewien fakt, który zwalił mnie z nóg...i poddał w wątpliwość ma pamięć, rozum oraz brak "SKS-u";)

I tu zaczyna się moja żałosna historyja...

Z życia powzięta...niestety mojego;)

Jest jesień 2013 roku...

 

 

Teściowa ma Cna Orszula zadeklarowała chęć posiadania komina na szyję... zadeklarowała, ponieważ nie ma Ona zwyczaju mówić wprost czego oczekuje tylko daje w sposób zawoalowany wskazówki co ona by chciała np. dostać ode mnie;)

Cienką alizje ja paniała...

 

Omówiłyśmy sprawę... kolor został wybrany...włóczka zakupiona....

Tu historyja się urywa....jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki...

Mamy znów jesień...następną...jesień 2014....po przeprowadzce światło dzienne ujrzały rożne włóczki...w tym także zapomniane motki.

Napotkałam dziwnie znajomo wyglądające motki Wendy w znajomym kolorku.

Pomyślałam...jakoś dużo mi po tym teściowym kominie tej włóczki zostało ...

Im intensywniej o tym myślałam, tym moje odczucie,ze coś tu nie gra przybierało na sile...

O SKLEROZO!!!!

O "SKS-sie"!!!!

Normalnie eureka! iluminacja i olśnienie!

Ja jej tego komina nie zrobiłam!

Zapomniałam ...nie wiem jakim sposobem...

zapomniałam naśmierć!

 

 

Szybko skonsultowałam ten fakt z zainteresowaną...niestety potwierdziła moje najczarniejsze przypuszczenia!!!!

No po prostu masakra jakaś!

Zapytałam dlaczego nie trzasnęła mnie czymś ciężkim w głowę, lub dlaczego normalnie się nie upomniała- odpowiedziała, że nie było takiej potrzeby bo widocznie czasu nie miałam.

No i weź tu z Taka gadaj!

A czy ja kiedykolwiek mam jakiś czas?

Nigdy nie mam, ale nie przeszkadza mi to robić milion rzeczy w międzyczasie;)

No po prostu "SKS" w pełnym obrazie!

Nic to pomyślałam, trzeba niedopatrzenie czym prędzej naprawić...no i szybciorem w niedziele uwiłam komin Orszuli coby w szyje nie marzła...

Że nadal go chciała sprawdziłam pytając wprost...

wszak mogła zmienić zdanie i zechcieć np. tym razem chustkę do nosa;)






Komin wygląda tak...jest bardzo prosty w "kwadraty"

Oczywiście tak mi się spodobał, że postanowiłam sobie zrobić szalik w tym stylu...no i robię;)

 

 

Jeszcze troszkę mi zostało do zrobienia;)

<3

A teraz fotorelacja ze spotkania dziewiarek w Chełmie...




W miłej kawiarence w doborowym towarzystwie było super fajnie i klimatycznie!

I nie jest to na pewno ostatnie takie spotkanie!!!

 

Dziękuję Dziewczyny -jesteście CUDOWNE!!!!

A sam Chełm choć tego dnia zamglony i chłodny jest naprawdę pięknym miastem pełnym zabytków, urokliwych miejsc i przemiłych ludzi!



Nie będę zanudzać spamem zdjęciowym....zrobię to innym razem kiedy przeznaczę cały post na to piękne miasto;)

Podobnie sprawa się ma z ruinami w Krupem...



Byłam tu z Anią... i zamierzam powrócić...

A podróż z Anią...bezcenna...pochodzi Ona z Chełma i zna historię i zabytki miasta i okolic na wlot i wylot...

Ania posiada wiedzę i talent...i jej nowa powieść rozpoczyna się właśnie w tych ruinach... 

Anna Rychter Pisarka Autorka  wielu twórczych spraw Dziewiarka;)

Czekam na tę nowa powieść z dreszczem i niecierpliwością!!!!

<3

No to się rozpisałam jak szalona...

Pozdrawiam wieczornie

 Dominika

poniedziałek, 6 października 2014

Wykańczanie;)...

 

 

 

 

 

W sensie, że "ogryzek" wykończony został!!!!



Oczywiście następny już w drodze;)...i się proszę cudów nie spodziewać;)

 hahahahahaha




A tu trochę spamu zdjęciowego co mi go dziś Dziecko uczyniło;)



















W jesiennych barwach i w słoneczku jesiennym...


Muszę przyznać,że jest cieplutki i miły...włóczka z wełną....

będzie grzała w chłodne dni;)!



No i pasuje mi do "zewnętrza";) zarówno mojego jak i obejścia;)



I jeszcze jednen "ogryzek"....

 

 


 

6-cio centymetrowy "koleś" grzał sie na moim filarze ...

po bliższych oględzinach stwierdziłam, że biedakowi brak jednego odnóża...

 Biedne stworzonko...ktoś mu nóżkę wyrwał...i to nie byłam ja...

Zapewne jakiś "szczur w piórach"...

znaczy ptaszyna;) głodna co miała chęć na świerszczowe udko;)



Pozdrawiam jesiennie i goraco



Dominika