niedziela, 28 października 2012

Zima w drodze- otulacze;)

Jako,ze zima w drodze na drutach i innych dziewiarskich narzędziach zawisły otulacze - kominy;)

W pierwszej kolejności zrobiłam otulaczo-komin dla siebie...jako wprawka i prototyp;)....

Kolor to "brudny róż"...z małym dodatkiem srebrnej niteczki- włóczka to 15 dag włoczki Gucio....z wojennych zapasów (cena na motkach 5,20....hahahahahahahhaha znaczy odleżała swoje;)) srebrna niteczka ...taka zwykła ze szpuleczki...nie widać tego za bardzo...trudno;)

niby ponczo -na denatce;)

Komin na "denetce"...można zastosować jako cienkie ponczko....jakby co;)

Jak się przypatrzeć to nawet tę srebrna nitkę widać;)


W związku z tym,ze prototyp moim zdaniem dość udany;)...Rozwinęłam skrzydła i za ciosem udziergałam podobny ...

w sumie niezły z niego szal;)

Tu jeszcze w fazie "przejściowej"....czyli nie zszyty....turkusowa angora Ram...mięciutki i przyjemny w dotyku...

:) razem

a tu już oba siostrzane otulacze razem;)

 Turkusik na zamówienie...a po nim jeszcze 2 kolejne...z przerwą na szal....chyba mi się tej jesieni odechce otulaczy;) hahahahaha

I mamunia ma chęć na nowa czapeczkę...no dobra rzucam spanie i do roboty;)...bo zima w drodze;)

 Pozdrawiam gorąco!!!!




piątek, 19 października 2012

Jesienny ponczek;)

Jesienny ponczek wygląda tak:

 

Ponczo szydełkowe z elementów...na zaprzyjaźnionej "denatce";)

 

To zombi- ożywiony "trupek z szafki"....

Trupek zalegał tam czas jakiś...wyskakując znienacka....chyba ze 2 latka...

Zafascynował mnie kiedyś kolor  

" szafranowy"...dołączyłam kilka innych ...w związku z tym,że w takim żółtym wyglądam jak "nieboszczkajakżywa"...

Miał być otulaczem...sprułam...szalem....sprułam...chustą....ciężko było, ale kawałek po kawałku ...sprułam;)

A potem zrobiłam ponczka!

 

Zdjęcie na ...mnie;)

Nieco asymetryczna ta narzutka- świetnie sprawdza się jako ogrzewacz pleców;) a nie utrudnia i nie ogranicza ruchów mackami;)

Zazwyczaj jest mi ciepło więc grubsze wełniane sweterki odpadają. Na bluzeczki bawełniane lub cienkie sweterki zarzuca się ponczka i już...człowiekowi ciepło po nerkach;)

Na te okoliczność ma tył nieco dłuższy. I nie opada jak chusta...w międzyczasie;)

Tak więc mimo,ze to nie moje kolory...jednak trochę moje;)

Popatrzyłam- siostra popatrzyła..i kazała zrobić mi więcej ponczków...hahahahhaha 

 

 

I jeszcze kilka zdjęć na denatce;)..troszkę spamu...bo się cieszę,że z trupka zamienił się w taką fajną narzutkę;)


Profil prawy
profil bardziej prawy;)

 

Tak więc pociągając na maxa nosem...kończę moje wynurzenia;) 

Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny. 

Dominika



niedziela, 14 października 2012

Mój pierwszy entrelac

No i poszło...

Pomyślałam-dam radę;)...i dałam...

 

Zadowolona jestem i niezadowolona jednocześnie...

 

Zadowolona bo mi się udało. Zrobiłam i mam. Niezadowolona bo wyszła taka sobie...no cóż nie miałam złudzeń...to chusta "ćwiczebna"...wiotka i dziurasta. Na druty nr 6 wrzuciłam dość cienki akryl. Nic szczególnego, ale załapałam o co w tym chodzi...następna będzie piękna;)

 

zdjęcie przez szybę i moskitierę;), ale kolory chusty prawdziwe

wieczorne zdjęcia domowe...kiepskie oj kiepskie;)

;)

 

 Z jakiejś ładnej grubszej wełenki byłaby świetna...

Dlatego też...brudząc się niemiłosiernie i improwizując dziś ufarbowałam wełnę z odzysku. Sprułam niedokończony sweterek, który dostałam od koleżanki. Z koloru "łowcego" chciałam zrobić za pomocą farbek do tkanin delikatny, kolorowy melanżyk;)....

Ujmę to tak;)...wyszedł jaki wyszedł...nie mam zdjęć bo w ferworze farbowania nie robiłam żadnych fotek... a teraz czarna noc na dworze...a tam właśnie zawisły smętnie ociekające wełniane "zwoje";)

Wyszedł taki sobie, choć tak naprawdę jaki nie wiem sama;)....na pierwszy mokry rzut oka....dość blady...pewnie moja improwizacja zbyt daleko odbiegła od porad doświadczonych koleżanek...

No cóż...światło dnia  ujawni moje błędy;) i wypaczenia oryginalnego przepisu na farbowanie;)

Nie martwię się zbytnio. Lubię takie swoje eksperymenty i buble;) a co najśmieszniejsze zawsze zostają one moimi ulubieńcami;)

 

 A teraz się pochwalę,że na blogu u Kasi

http://wszystkomnie.blogspot.com/

 w zabawie blogowej zostałam wylosowana i tadam...dostanę taką wełenkę!!!!

SUPERHIPER,EXTRAKLASA,CUDMALYNA!

Strasznie się cieszę!!!!!

Pozdrawiam....


środa, 10 października 2012

Taki sobie nierobótkowy post w międzyczasie;)

Jak już zapewne wiadomo;) bywam w sklepach SH. Warto tam bywać-zapewniam. Są dla mnie źródłem nie tylko potrzebnych każdemu od czasu do czasu okryć;) Także inspiracji..i radości samej w sobie z udanych zakupów- za rozsądna cenę;).

Kiedyś po takiej wyprawie "na szybko" powróciłam do domu bez ciuszków, ale za to z tym:

Książki -inspiracje-haft xxx


Mąż nieco się zdziwił-poszła po ciuchy-przyszła z książkami. Zerkną i zdębiał-eleganckie publikacje z zakresu haftu xxx...twarde oprawy, papier kredowy, full kolor;)...-znaczy drogie! Znaczy,że małżonka (znaczy się,że to  ja) znowu polazła do księgarni-a zakaz jest!!! Przecież!...

Nie dostrzegł ,że to książeczki w obcym języku są;)

Spojrzał surowo-brew zmarszczył czarną i szeroką-gdyby wzrok zabijał...była bym trupem zimnym i bladym!

Na szczęście nie zabijał...ufff.

Podetknęłam- nieco urażona pod nos (kartoflany;)- i wyjaśniłam,ze na ciuchach byłam przecież!!!!

A tam jak ogólnie wiadomo można nabyć różne fajowe rzeczy;)

-i tak też zrobiłam .

Jak już dorwałam te "cudeńka"-przygarnęłam do piersi;)...ciuchy poszły w odstawkę. Biedaki zawsze przegrywają z książką....a już z książkami na takie tematy i w takim idealnym stanie to na mur beton!

Zapłaciłam za nie całych polskich złotych 25...za wszystkie oczywiście. Jakże miałam ich nie kupić????



 Cudne są!

Hafty kocham miłością prawdziwą,choć  nie uprawiam z racji kiepskiego wzroku. 

Ale gdzie jest powiedziane,że nie można kochać platonicznie? No gdzie?...

Oglądam więc sobie "moje skarby"...i ciesze się zawsze ilekroć po nie sięgam...dla chwili relaksu.


No to się dziś rozpisałam...jak szalona;)

Pozdrawiam ...

poniedziałek, 8 października 2012

jesienny poniedziałek...

Nie ma słoneczka więc zdjęcia...takie sobie...

w świetle...

Kolor najbardziej zbliżony do prawdziwego;)

nieźle się naciąga;)

Z nowej włóczki w jesiennych kolorkach wydziergałam- szybką chustę. Kolory ma piękne-szkoda,że tak trudno ich urodę oddać na zdjęciach.

Włóczka bardzo "sprężysta"- robótka elastyczna-żyje własnym życiem;). Mam nadzieję,że się spodoba ...

 

W związku z  zapowiedzią...

Czapko-beretka dla Dziecka.

Dziecko kontroluje postępy w dzierganiu...

Kolorki zbliżone do lodów waniliowo-truskawkowych...i włóczka "trawka"....

Agusia;)

zaaprobowana przez właścicielkę!

jeszcze tylko pranie i można śmigać;)


Super sprawa jak się jest taką małą elegantką to jakoś tak wszystko człowiekowi pasuje;) 

Troszkę spamu zdjęciowego...modelka mimo kiepskiego oświetlenia pozowała z poświęceniem;)

z profilu;)

i z tyłu;)...




Żegnam...i zabieram się za szaliczek do kompletu;)

Pozdrawiam serdecznie !