sobota, 23 lipca 2016

Witam serdecznie!




I znowu mnie dłuuugo nie było.


Mogę powiedzieć, że dlatego,

 że nie miałam dostępu do mojego konta na google...

 że z racji zaawansowanego lenistwa,

 albo też, że to wina FB...bo jest szybki i reaktywny...


I to wszystko prawda, ale mogę też powiedzieć...

że zajęta byłam po prostu.


Działaniem, obijaniem się, walką o "senność" i o siebie.



Spoglądając na poprzedniego posta widać postępy;)


Gipsy Blanket - ukończony.


Kilka chust z motków tam prezentowanych zrobionych.


Bezsenność oswojona, opanowana i zwalczona w stopniu wielce zadowalającym.


Więc...od początku!


Kilka zdjęć...na FB już były,

 ale są tu osób co unikają FB,

więc dla nich specjalnie oraz z kronikarskiego obowiązku;)


Mój własny Gipsy Blanket...

pierwowzór można zobaczyć na blogu cudnym 

My Rose Valey.



Zrobienie go było mega katorgą i wielką przyjemnością.


Katorgą...bo łączenie "od razu"


w 3 rzędzie kwadracików wymuszało myślenie nad kolorami...

"od razu".


Co u mnie jest o tyle problematyczne, że dziergając...

oddaję się myśleniu...na inne tematy;)


Albo się relaksuję..i odpływam w świat marzeń...

dlatego też uwielbiam robótki, które nie wymagają myślenia 

"nad nimi";)


Radością było jednak też wielką...

przejście siebie

w tym zadaniu,

skupienie się...i dokonanie dzieła;) 

hahhaha












Przyjemności miałam też wiele ponieważ 

dużo końcówek i moteczków - pojedynczych miało swoja 

historię.


Kiedyś...np. inne przeznaczenie,

 albo pozostały po innych projektach.


Niektóre były darem od osób mi bliskich. 

Tak Ela o Tobie piszę;)


Jestem sentymentalna - lubię wspomnienia

te miłe...wracam do nich...

ładują mi akumulatory.


Takie właśnie kłębki, które rozwijają się podczas 

roboty...uwalniają fajne wspomnienia...


Uwielbiam  jak zmieniają się w orgię barw.

Tworzą całość...

Jedność...są ze sobą,


działają wspólnie i się łączą...


Trochę pracy...zaangażowania i błyszczą nowym światłem.

Niepowtarzalnym.


Zamiast smętnie zalegać w szufladach;)





A to moje chusty....leciutkie 

"piórkowe"...mięciutkie...

odpoczynek dla nadgarstków przy dzierganiu koca;)











A na urlopie będąc relaksuję się dziergając...


róże 3 D....wiecie jak je uwielbiam;)


Rankiem na moim tarasie...





















albo w domu jak pogody nie ma;)













A teraz opowiem Wam jak się pozbyłam swojej bezsenności.



Po pierwsze...uświadomienie problemu jest najważniejsze.


Po drugie uświadomienie sobie, że się chce ten problem

 pokonać jest jeszcze ważniejsze.


Po trzecie samoświadomość problemu i jego genezy...jest drogą 

do rozwiązania.



Determinacja i wiara w to, że się uda.


 Podstawa.



Moja bezsenność trwała wiele lat...


wiele lat nic z nią nie robiłam.


Jak się tak głębiej zastanowię to wygenerowałam ją sobie sama. 


Pogonią...za czasem, który jak wiadomo...ucieka i zmyka...


Wydawało mi się, że "muszę"...że koniecznie trzeba...


Że jak śpię...to tracę czas...a można tyle zrobić...


Że i to i tamto jest ważne...


Wyszło na to, że ja nie jestem ważna...


Nie ważna...dla siebie...bo skoro ja nie szanuję swojego

 ciała...

to chyba nie jestem dla siebie ważna.


Mega głupie to było...bo po co właściwie się zdrowo odżywiać, 

ćwiczyć, 

smarować twarz kremem przeciw zmarszczkom...

skoro się nie śpi?



To, że poszłam do lekarza, że wzięłam tabletki nasenne...

to było najlepsze co mogłam zrobić...

w mojej sytuacji.

 Z moim charakterem;)


Nie brałam ich po to, że miały być lekiem na całe zło.


Brałam je po to, żeby...

tak naprawdę "złapać" dystans do siebie.


Zrozumieć, że to iż śpię...jestem "odłączona" od świata...

nie jest niczym złym. 

A wręcz przeciwnie jest tym czego potrzebuję.

Że gdy śpię...świat się nie wali nikomu na głowę...

Że właściwie nic się nie zmienia ...poza mną...na lepsze.

Tabletki przestały działać po 5 dniach...

Ale te 5 dni..uświadomiły mi, dobitnie jakie znaczenia ma dla mnie i mojego otoczenia to, że śpię.

Nie "wysypiałam" się biorąc je.

To była czarna dziura...

Ale!

Nie o to chodziło...

chodziło o to, alby przywrócić odpowiedni rytm.


Dzięki dyscyplinie - udało mi się...dzięki wsparciu bliskich osób...

Dzięki mnie samej. 

Dzięki tym tabletkom.

Jestem teraz tu gdzie jestem.

Zadowolona...zrelaksowana...uśmiechnięta...

szczęśliwa.

Śpię spokojnie 6-7 godzin dziennie.

Nie dziergam jak szalona nocami...trudno.

Dziergam w dzień...jak mam czas...a jak nie mam...to nie 

dziergam, albo odpuszczam sprzątanie...

świat się nie wali...

Ja się nie nakręcam.


I powiem Wam...jest ekstra!


Nie muszę być cyborgiem...mogę być ...

człowiekiem;)

Nie mogę powiedzieć, że jak mi się udało to i innym się 

uda...każda bezsenność ma swoje podłoże...


Ja zawalczyłam o siebie.

 Po swojemu.

Miała super wsparcie...mam je nadal.

Jest ze mną...przy mnie Ktoś Wyjątkowy.


Udało mi się. 

Jedynie co mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością...

to to, że warto poznać siebie...

zatrzymać się i pochylić nad sobą. 

Nie namawiam do zaniedbywania domu, dzieci, 

pracy...

namawiam do tego, żeby zawalczyć o swoje potrzeby.





Pozdrawiam serdecznie
Dominika




25 komentarzy:

  1. gratuluję, mam ogromny problem z mężem,z jego spaniem,jest osobą chorą ,to jego łazikowanie nocne mnie dobija gdyż muszę podążać za nim ,ja jestem bardzo nieodporna na sen ,czuję się potem słaba.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki...ma szczęście mąż, że ma taką wspierającą zonę!

      Usuń
  2. Tout est superbe !!!!!!!!!
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś Wspaniała Babka - Niki !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chusty i kocyk widziałam już na fb i są świetne:) Oby ich więcej było:) Dorze, że udało Ci się coś zmienić w życiu:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się komuś ma coś udać...to mi..bo ja wierzę, że się da;) hahhaha i robię wszystko...żeby się udało

      Usuń
  5. Ależ Ty jesteś pracowita:)a wszystko sliczne, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...i dziergam dalej "Twoje róże"...choć je znałam z dzieciństwa bo mi babcia pokazywała jak się robi...to jak mnie ktoś pyta jak się je robi...zawsze do Twojego bloga odsyłam. Świetne tutki! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Prace są przepiękne zrobione ... ja też tak mam, że jak coś robię to odpływam myślami i jest mi z tym dobrze :)
    Tak szanuj swoje zdrowie ... kiedyś lekarka powiedziała mi "bądź zdrową egoistką " , świat się nie zawali jak dziś nie posprzątasz itd .:) a życie jest jedno i szybko pędzi do przodu , trzeba się umieć zatrzymać i nim cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahha dzięki...dobrze, że pojęłyśmy prawdę życiową...że nam kobietom też się coś należny...przynajmniej chwile egoizmu zdrowego;)

      Usuń
  7. Dominiczko jak pięknie ,kolorowo,jak kwieciście ,oczarowana jestem kolorem:)serdecznie Cie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczny, bajecznie kolorowy koc. Zwiewne chusty też bardzo mi się podobają. A i z różyczek coś pięknego powstaje.
    Też miałam okres w moim życiu kiedy wszystko wokół mnie było tak absorbujące, że właściwie na sen nie miałam czasu :) - na szczęście to już za mną.
    Czyżbyś popijała aloesik z baniaczka firmy Forever;- lubię produkty tej firmy.
    Gorąco pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Dorotka...cudna z Ciebie Calineczka!
      Dzięki bardzo jesteś miła...dziergam tam...troszkę...;)
      A aloes faktycznie piję...w naszej rodzinie aloes to lek na "całe zło";) hahhah...sami hodujemy i stosujemy...na wszystko, a Forever jest poręczny i bardzo go lubię...

      Usuń
  9. Gipsy jest absolutnie cudowny ! Ileż to niteczek było do chowania ! kto dzierga ten wie ;-) Ale masz fajnie , że już radzisz sobie z bezsennością - ja cały czas walczę - tabletki pomagają przespać bez wybudzania się co chwila ale ... o 5.30 już i tak nie mogę dalej spać ;-( I żaden lekarz nie chce pomóc tylko zalecają ciszę przed spaniem, meliskę i takie tam - to w ogóle na mnie nie działa niestety.Wiem, że problem pewnie tkwi "w głowie" ale do tej pory nie umiem sobie z tym poradzić. Cieszę się, że choć Tobie się udało.Pozdrawiam serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego problemu nie mam...codziennie wstaję o 5...gorzej było jak o 3 wciąż byłam aktywna i zupełnie nie śpiąca;) Żadne tam ziołowe, meliski bajery nie pomagały...po prostu...zmieniłam myślenie;) Jeszcze muszę zmienić myślenie o jedzeniu...i nawyki żywieniowe...hahhah i będę śliczna, szczupła i wyspana;)
      Dobrze, że się umiałam pozytywnie nastawić do chowania nitek...i teraz uważam to za fajna zabawę;)...znakiem tego trzeba zacząć zmiany myślenia...od czegoś co się lubi;) a potem już z górki;) Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Kochana moja, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że skutecznie walczysz z bezsennością :-) Życzę Ci z całego serca, żeby już nigdy do Ciebie ten problem nie wrócił.
    Koc jest cudowny! Wspaniały! Fantastyczny! Jakie kolory... brakuje mi słów zachwytu.
    Niestety muszę przyznać, że fb to nie moja bajka... tym bardziej cieszę się, że czasami i tutaj coś napiszesz.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Kasiu- cudowna jesteś...wiem, że FB to nie Twoja bajka..Ty masz swoje...cudowne bajki...pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  11. Cudowne kolorowe prace.Jestem zauroczona.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne prace, podoba mi się to, że są takie kolorowe i wesołe, cieszę się, że udało Ci się pokonać bezsenność.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękne są Twoje prace a pledzik po prostu fantastyczny,cudowny,bajeczny ....brak mi słów!!
    Pozdrawiam mila

    OdpowiedzUsuń