poniedziałek, 22 września 2014

Pozytywny wpływ "wstrząsów";)

 

 

 

 

Że zmieniliśmy lokum- już wiadomo.

 

 

 

 

Lokum zmieniły także moje włóczkowe zapasy.

 

Mieszkały sobie one cichutko jak myszki pod miotłą- poupychane tu i tam. Nawarstwione jak łuski na cebuli;)

Nikomu nie wadziły...nawet nie miauknęły...nie niepokojone przeze mnie ani nawet przez mole;)

Nikt nie śmiał tknąć zębem ...ani czas ani mól;)

 

 

 

Do czasu!

 

 

 

W momencie przeprowadzki wszystko poddało się wstrząsowi, zmianom i ruchom...prawie tektonicznym;)

  To co było bliżej powierzchni wpadło na łeb na szyję do worka.

 I zgodnie z przypowieścią biblijną 

"ostatni będą pierwszymi"...

 najbardziej zakamuflowane, 

motki ujrzały znowu światło dzienne;)

I te co o nich słuch zagną i te stare zleżałe...otrząsnęły się spuszyły...

i zalśniły nowym blaskiem i jakością!


No i się okazało, że chcą na druty i chcą na szydełko i chcą zaistnieć na maxa...teraz, natychmiast!!!!

 

W nowych konfiguracjach...zyskały nową jakość i nowy look...

No i mam stos zupełnie nowych włóczek i  zupełnie nowych pomysłów na nie;)

 

 

 

A tak notabene...ileż to człowiek "chomikuje"...

 W razie wojny chłodu i pomoru czy nudy

-jestem zabezpieczona ,że hej!

 

 

hahahahahaha







Pchają się jak oszalałe...normalnie nie wiem co mam z nimi począć....część już uwolniłam...

Różne przedpotopowe akryle i anilany szeleszczą mi do ucha"odleżałyśmy swoje"...dawaj nas na druty , dawaj...

do roboty babo bo mamy już dosyć;)

 

 

Tu fotki tych co wpadły mi w oko i w ręce...i idą na pierwszy ogień!

 

 






 



No i się rzuciłam jak szczerbata na suchara. 

Pierwsze do raportu stanęły resztki...gromadzone latami;)

  Ruszyła produkcja "ogryzków" na szeroka skalę...

 

 

 Produkcja podkładek....


 



Ogryzki kocham i uwielbiam...robić i nosić...

Więc robię co mogę, ale rączki mam dwie zaledwie;)



Chusta...nie w moich kolorach;)

Ale w sumie nic jej nie brak...wszak sezon prezentowy czas zacząć...by do zimy zdążyć;)



 No a dla ciekawych zalążek mojej pracowni;) hahahahah






W trakcie "klucia się"


Z tego okna widzę wszystko...i wszystkich;)...zbliżających się do mojego domostwa.

 Zwie się więc " służbówką" niby ,że ja na posterunku...czyli na służbie;)

i "pacze" co się dzieje;)


 Chyba zostałam zdegradowana z matki na konsjerżkę, ale trudno;) ktoś tu rękę na pulsie musi trzymać;)...




Przy tym biurku pisze do Was...i pozdrawiam serdecznie!


Dominika

38 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie widoki. Też gromadzę włóczki i podziwiam je codziennie, bo czasu brak na ich wykorzystanie i tak jak piszesz "rączki tylko dwie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahah...no to miło,ze możemy chociaż popatrzeć, poodtykać...

      Usuń
  2. Co za niezwykła szafa,czy półki:)jak zwał tak zwał:)fajnie mieć swoje królewstwo:)pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przecudnej urody meblościanka ze Swarzędza;)...niezła ...taka fikuśna;)...właśnie się w niej "zagospodarowuje";)

      Usuń
  3. Stopniowałaś poczucie "grozy" od początku do końca:) Dobrze, że oprócz mnie jest też ktoś jednakowo "dziabnięty":) Zapasik u mnie bardzo podobny , wprawdzie lokum nie zmienił, może to i dobrze , bo obnażyłoby to mój jakże okropny proceder chomikowania wszelkiego rodzaju nitek na zapas, na wszelki wypadek, bo piękne, bo leżał taki jeden ostatni opuszczony, wymówek znalazłoby się co najmniej tyle co motków:) Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moich chomiczych zapasów jest pewnie ze 30 kg (albo więcej;))...zważywszy, że przeciętny motek ma 10 dag...no to jest ich trochę;) hahahahah....i mam te same wymówki;)....a potem mam...milion pojedynczych kłębków;) hahahah

      Usuń
  4. Zapasy imponujące, ale najbardziej zazdroszcze Ci własnej pracowni. Od dawna brak mi takiego właśnie miejsca gdzie mogłabym swoje motki i kłębki poukładać bo też mam ich duuużo :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapasy zostały umieszczone w garderobie bo w moim małym pokoiku nie zmieściły by się;) hahahaha...cieszę się nim bardzo...i po malutku się urządzam;)

      Usuń
  5. Piękne zapasy ;-) Moje prawie wszystkie zapasy włóczkowe leżą poukładane w pudełkach... a najciekawiej jest, jak potrzebuję jakiegoś motka... ;-) Bo na pewno gdzieś tu leży...
    Pracownia :-) Super, że masz ją tylko dla siebie :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje na razie "śpią " w workach...i domyślasz się jak wygląda poszukiwanie tego co" gdzieś tu musi być";) hahahahah po troszku je układam...muszę zrobić jakieś warstwy bo nijak się nie zmieszczą;)
      A mój pokoik...jest świetny - bo jest mój;)

      Usuń
  6. Już rozumiem dlaczego trochę pomilczałaś. Ktoś użył określenia na wyższe stadium chomikowania- wiewiórka. Dobrze rozumiem dziewiarskie przydasie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczyłam z oporem materii;)...ale już wychodzę na prostą;)...a przydasie...ehhh...do robótek i do dekupażu...i do szycia ...i jeszcze to i tamto;)...muszę być bez nich ani rusz;)

      Usuń
  7. Ja też chcę taką pracownię. A włóczki mają teraz dużo miejsca. Można kupować ile się chce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej ubolewam,ze mój nowy dom nie posiada strychu...hahahahah...a kupować nie można;)...nowych bo jest dziura budżetowa;) hahahahah

      Usuń
  8. Cudne moteczki spokojnie sobie u Ciebie leżały. Ja nie mogę robić większych zapasów, bo bym się zapracowała kosztem snu. U mnie leżą co najwyżej końcówki. "Ogryzek" zapowiada się przytulaśnie. Dużej ilości półek na wzory i robótki zazdroszczę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogryzki uwielbiam...i gromadzę wszelkie końcówki;) hahahaha...a spanie jest przereklamowane;) hahahahahah

      Usuń
  9. Pracownia świetna. Czekamy też na rezultaty wyrabiania zapasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah dzięki...oki...niedługo będą jakieś prezentacje;)

      Usuń
  10. Gratuluję przeprowadzki - też bym chciała:) A włóczki masz piękne i możesz dziergać do woli w długie wieczory zimowe:) Chusta fajnie się zapowiada a będzie miała jakąś ciekawą bordiurę? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety...ta chusta jest prosta jak "drut" nie ma bordiury...uważałam,że jest ze zbyt grubej włóczki i nie będzie to miało wyglądu;)...a zimę kocham miłością odwzajemnioną...i te wieczory robótkowe!!! I lookanie na FB na spotkania robótkowe;)!

      Usuń
  11. no to doczekały się motki swojej kolejki- to bardzo dobrze:) życzę szalonej pracy twórczej we wszystkich możliwych kolorach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha...postanowiłam dać im szansę;) hahahahah

      Usuń
  12. Uwielbiam takie zapomniane znaleziska włóczkowe! Ale moje ostatnio wnikliwie przejrzałam i niestety imponujące ilościowo nie są... ;) Zazdroszczę! Rzuciłabym się w taki zapas! :)
    pozdrawiam
    dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje najstarsze znalezisko ma ok 13 lat....pamiętam jak dziś kupiłam na ciuchach fiolet na cewce;)...i 2 motki granatowego mohairu;)...oczywiście wtedy miałam fazę wybitnie serwetkową, ale już robiłam zapasy...na wieczność???;) hahahahahah

      Usuń
  13. Mam spore zaległości! Gratuluje nowego domku, pięknego miejsca na Ziemi ;-)) Chusta z poprzedniego posta jest cudna - jak mi się takie chusty podobają, muszę spróbować swych sił ;-)) Zapasy masz imponujące! ja mam tylko mini kłębki hehee... ;-)) Podkładki są urocze! ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana musisz koniecznie spróbować chust..."prostoliczonych";) jak ja to mówię...robi się je z zamkniętymi oczami...i są uniwersalne...ja mam takich wiele...liczba ich jest zmienna bo ciągle ktoś mi podbiera;)...więc z uporem maniaka dziergam następne;) hahahahahah

      Usuń
    2. Chusta prosto liczona ?? raczkuję w drucianym świecie i nie bardzo rozumiem to sformułowanie , będę wdzięczna za proste wyjaśnienie ;-))

      Usuń
    3. hahaha...prosto liczona to taka co przy niej liczyć nie trzeba;)...robi się ja prostym ściegiem- ja jak widać robię zazwyczaj dżersejem;)...drutami na żyłce;)...nauczyłam się robić takie chusty dawno temu z internetu...http://haft.blox.pl/2010/01/Tak-robie-chusty.html...dokładnie z tego bloga. Zmodyfikowałam delikatnie ten sposób do moich potrzeb...i lecę;) z chustami;) Jeśli będzie to dla Ciebie zbyt mało "czytelne" chętnie pomogę!

      Usuń
    4. aaa...Dziękuję, to już rozumiem, ja w taki sam sposób zaczynałam moją chustę, tylko nauczyłam się od Iwony, ale zasada ta sama ;-)) Muszę też w "wolnej chwili" spróbować z grubszej włóczki, bo moja cienizna mnie zmęczyła ;-))

      Usuń
  14. Najbardziej to zazdroszczę Twojego kącika:) też mieszkam w domku, metraż spory ale nijak nie mogę wygospodarować swojego miejsca.....może jak chłopaki się pożenią i pójdą na swoje;) na razie to zapasy trzymam w jednej garderobie, w drugiej, pod schodami, w kuchni i pewnie jeszcze w innych miejscach;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu...wszak wszędzie jest dobre miejsce na włoczki...to bardzo bezpieczne hobby...nawet duża ilość miękkich motków spadających na głowę...nie zrobi krzywdy;)...wiem jak trudno wygospodarować coś dla siebie...mi się udało bo tak naprawdę to maź mi kazał;)....
      Miał dość motków...wszędzie;)...

      Usuń
  15. No popatrz.., a ja zabrać się jakoś nie mogę za moje porządki we włóczkach. pewnie i ja jakieś zapomniane włóczki bym znalazła.
    Takim wpisem to mnie zmobilizowałaś trochę do działania.
    Super ten kącik sobie wygospodarowałaś. Chałupa u mnie duża, jak tylko zwolni się piętro, to i ja pomyślę o takim kąciku.
    Fajne podkładki, chusta też ciekawie się zapowiada.
    Wykopałaś takie skarby,że będziesz miała z czego dziergać podczas tych długich jesienno-zimowych wieczorów.
    Cieplutko pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Dorotka...na pewno będziesz i Ty miała swój kącik, ale tak już jest z nami kobietami- mamami,ze najpierw myślimy o innych...potomkach, mężu...a dla nas samych już nie starcza czasem weny, czasem siły...dobrze,ze mamy te nasze kłębki i druciki i szydełka...bo by wszystko z nas wyssali;)...hahaha przesyłam uciski!

      Usuń
  16. Skąd ja to znam - moja przeprowadzka także zaskoczyła mnie ilością zachomikowanych włóczek, dopiero teraz ogarniam te zapasy i wykorzystuję; że robota na lata - cóż z tego jak to lubię, byleby zdrową być i mieć na to czas. (dopowiem tylko to, że mimo takich zapasów, chodzę jeszcze do pasmanterii, czy SH i kupuję, kupuję, kupuję.....) Włóczkoholicy chyba tak mają:))))
    Z niecierpliwością czekam na Twoje gotowe robótki, zwłaszcza, że wieczory robią się coraz dłuższe i chętniej sięgamy po druciki i szydełka:))
    Serdeczności przesyłam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah...owszem masz racje Włóczkoholicy to my;)
      Hurrra należę do bardzo fajnej "subkultury";)

      Usuń
  17. Czyli nie tylko dzieci się cieszą z odkrytych na nowo zabawek :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niki :) jak ja uwielbiam czytać i przeżywać z Tobą :))) kupuje nowe włóczki i coś mi świta ,że jedne takie ( no w sumie identiko ) są już na stanie .... noooo... wiadomo, kupowanie to czysta przyjemność, świadomość posiadania również plus oczywiście możliwość dziergania ;)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj- oj jak ja uwielbiam czytać Twoje opowieści. Fajnie ujmujesz w słowa. Leci ta opowieść jak z rękawa. Jeśli chodzi włóczki to każda z nas ma ich więcej niż wie.Skrytek co nie miara. Syn kiedyś u mnie szukał czegoś. Wreszcie stwierdził- mamo wszędzie włóczki i robótki a to na drutach, a to na szydełkach, a to na igły się natknął w wyszywankach i haftach i stwierdził - nie szukam.
    koniec moich opowieści dziwnej treści :)- pa pa pozdrawiam Cię Dominisiu

    OdpowiedzUsuń