piątek, 22 stycznia 2016

Przyjaźń...bezsenność..wszystko to jakieś skomplikowane;)







Przyjaźń jaka to piękna sprawa.

Ludzie spotykają się cały czas...codziennie wchodzimy w interakcje. 

Jedni "dotykają " nas tylko...muskają w przelocie inny zostają na długo, dłużej...jeszcze dłużej.

Przyzwyczajamy się, że są.

Nie wyobrażamy sobie bez nich życia.

Myślimy jest świetnie...będzie tak zawsze.

Jakże się mylimy.

 

Coś takiego...powinno trwać, być, dawać nam radość każdego dnia, wzmacniać nas, wspierać, nieść tę pewność, że nie jesteśmy sami.

Czasem się bardzo staramy...a czasem zupełnie nic z tym nie robimy;)

To uczucie w czystej postaci...polega tylko i wyłącznie na tym, że bez słów czujemy się przyjaciółmi, czujemy się ważni...

Czasem - szczególnie wieku dorosłym sami zabiegamy o przyjaźń...

Widzimy kogoś...widzimy, że to jest taka osoba, która jest z nami kompatybilna...że chcieli byśmy się z nią zaprzyjaźnić...

Sprawia nam radość gdy "zostaniemy" wybrani, zaakceptowani.

Najlepsze w przyjaźni jest to, że mamy na kogo liczyć...że nie jesteśmy sami, że obok jest ktoś taki jak my...wariat...lubi to samo co my, albo właśnie nie, ale w niczym nam to nie przeszkadza...

 

 

Fajnie mieć przyjaciół...

Ale nic nie trwa wiecznie i nic nam nie jest dane na zawsze...a ludzie odchodzą...

Czasem się tak dzieje...i nie jest to niczyja wina...albo jest, ale na to też nie mamy wpływu... 

Zostaje pustka...jeśli to od nas ktoś odchodzi...

Tęsknota też zostaje...

Czasem nawet trwamy obok siebie, ale odeszła przyjaźń po prostu...

I tu rodzi się myśl...po co mi to było?

Po co mi to znowu?

Znowu będzie świetnie przez miesiące , lata...i znowu coś się zepsuje.

Czy to warto ryzykować?

Może lepiej nie czuć nic....nikogo nie potrzebować?

Zachowywać dystans...w nic się nie angażować?

Nie wiem co lepsze...radość i strata...czy nic?

Coraz więcej osób wybiera "to nic".

Czy ja jestem "większość"?

 

Nie

 

Mimo wszystko nie boję się przyjaźni...i choć czasem tęsknię bardzo, za tymi -

co już ich nie ma w moim życiu -

 szczególnie bezsennymi nocami gdy wszystko jest straszne i okropnie przytłaczające...

uważam, że lepsze jest coś...od niczego 

a szklanka zawsze jest do połowy pełna;)

 

Choć ludzie odchodzą... czasem przeze mnie...albo tak mi się tylko wydaje...

Po prostu muszę zacząć moja walkę z bezsennością.

To przez nią...nie mogę normalnie cieszyć się życiem.

Choć mogę sobie w nocy szydełkować...chętnie zamienię szydełkowanie na zdrowy sen.

Sen, który uwolni mnie od natrętnych myśli,  tęsknoty, żalu...obwiniania siebie o wszystkie problemy tego świata;)

Dziękuję Moim Przyjaciołom, że są...że zawsze mogę na nich liczyć.

Że wytrzymują ze mną choć nie jestem łatwa w pożyciu;) 

Tym bardziej Ich cenię!

Wierzę, że oni wiedzą, że na mnie mogą liczyć- 

ZAWSZE!

Walka?

Nie wiem jak się zakończy.

Ale muszę ją podjąć...od 12 lat żyję...nie śpiąc...

na granicy wyczerpania, na granicy zdrowego rozsądku, na granicy dobrego samopoczucia szarpię się z każdym dniem. 

Pora coś zmienić...najwyżej będę szydełkować..mniej;)

Jakoś sobie z tym poradzę;)

A co do szydełkowania...

 

 

Mój kocyk "kwietna łąka" rośnie w siłę...

Moja Kota sprawdza postępy sumiennie;)

 




 

Tu łąka...rozpłaszczona...

 

 

 

 

 

 

A tu skumulowana...kwiatki nie chcą się już mieścić w 

pudełku...weszło 90 sztuk...na resztę muszę sobie zaadaptować 

następne pudełko;)


Mam już ponad 100 kwiatków...jeszcze z 50...i przejdę do dalszego etapu...

 

 

 

 

 

 

 Chustę sobie też zrobiłam, bo wiecie...mało mam;)

 

 

To moja 3 fioletowa chusta...pierwszą dostała Mama, druga Siostra...dlaczego ja nie mam fioletowej?

 

No więc..po latach od zakupu włóczki...cena na motku 6,60 zł;)

 

Wzięłam się za robotę...i zrobiłam sobie.

Kocham ten fiolet...miękkość nitki.

Mam więc i ja;)

 

 

No i serwetkę też sobie zrobiłam...

 

 

Dawno nie bawiłam się taka cieniutka nicią,

oczy "wypadają" a palec boli od cieniutkiego szydełka.

 

 






Skończyłam "ufoka"...nie wiem nawet czy tak jak było w schemacie bo zaginął w akcji.

hahahah...więc jest tak jak zrobiłam;) i dobrze.

 

 

 

No i czytam...jak zwykle;) 

 

Kolorami walczę z chandrą...

Fantazją autorów książek;)

 

 

Zawsze mi się to udawało...mam nadzieję, że i teraz mi się uda...

 

 

Pozdrawiam gorąco moich Realnych i Wirtualnych Przyjaciół.

Dziękuję, że jesteście- naprawdę wiele to dla mnie znaczy!!!




14 komentarzy:

  1. Kwietna łąka zapowiada się interesująco:)pozostałe prace również pięknie wyglądają:) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjaźń to piękna sprawa !Warto mieć przyjaciół ,mimo że czasem boli... Walcz z bezsennością a jak nie wyjdzie to przynajmniej powstanie wiele pięknych prac ! Pozdrawiam serdecznie ,Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Iść spać musisz bo za długo tak się nie da:)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. łąka i wszystkie prace prezentuja sie pieknie, wprost przeciwnie do Twojej bezsenności, wspólczuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też nieraz dopada bezsenność. Mam wrażenie, że mózg nie chce się wyłączyć, a głowa pełna jest natrętnych myśli o tym co zrobiłam źle i o różnych problemach. Zauważyłam jednak, że te problemy nasilają się kiedy zbyt późno idę spać.

    Cudowne są te kwiaty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Przyjaźń to największy dar jaki Bóg daje nam " - nie rezygnuj z tego nigdy !
    Szkoda ,że cierpisz na bezsenność ,wiem coś o tym...snujesz się jak zjawa po domu ,a wszyscy sobie w koło smacznie śpią :(
    Ale za to jaki kwiecisty kocyk tworzysz :):)
    Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ,prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Utrata przyjaźni boli. Bardzo. Cierpiałam mocno i długo. Do tej pory pozostała zadra. Czasami zastanawiam się czy to była przyjaźń? A było fantastycznie! Wielogodzinne, nocne, przy winie rozmowy. Wspólne wakacje, wyjazdy. Skończyło się.
    Teraz mam znajomych, myślę, że dwie przyjaciółki. Jest dobrze. Staramy się. Jesteśmy ze sobą.
    Bezsenność jest ciężka. Współczuję. Za to twoja daje nam piękne, pełne koloru prace. Trzymaj się :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana moja trzymam kciuki za Twoją walkę z bezsennością... na szczęście ja nie mam tego problemu i nawet mój współlokator w łóżku mawia, że śpię, jakbym nie miała problemów :-) Mam problemy ale nie ze snem ;-)
    Co do utraty przyjaciół - boli to strasznie. Ze 2 lata temu, jak miałam olbrzymie sama ze sobą straciłam prawie wszystkich w prosty sposób - przestałam do nich pisać... dzwonić... i okazało się, że oni nie mają takich potrzeb, żeby się ze mną kontaktować. I tak trwa to do dzisiaj. Wydaje mi się, że to ja na siłę starałam się o coś, czego nie było... co ja łez przelałam to moje.
    Kwietna łąka cudna! Wspaniałą ta Twoja terapia kolorem :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez lata miałam dużo znajomych, kolegów i koleżanek, nawet przyjaciół. Gdy przestałam pracować, nagle zrobiła się pustka. Nagle wszyscy zapomnieli o dniu moich Imienin, chyba też zapomnieli jak wyglądam, bo na ulicy byłam nierozpoznawalna...Została mi tylko jedna przyjaciółka - jak siostra, a może lepiej niż siostra, bo Jej mogę powiedzieć wszystko, siostrze raczej nie...
    Co do bezsenności - też spać nie mogę, za dużo myśli, za dużo bólu(kręgosłup). A rano przysypiam i budzę się o 9 - 10. Pewnie pójdę do apteki po melatoninę, albo po prostu po tabletki na sen. Innej rady nie ma, by się wyłączyć i pójść spać:((
    Swoją bezsenność zamieniasz na piękne robótki szydełkowe, nie tracisz czasu. Ale na dłuższą metę tak żyć się nie da - organizm z czasem upomni się o swoje.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kwiatkowy kocyk zapowiada się przepięknie - tyle kolorów, tyle energii ! Chusta też kapitalna ! Pozdrawiam serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja i tak skłaniam się do tego, ze warto ryzykować, warto próbować, bo bez pezyjaciół żyć się nie da i basta. Ja też miewałam w życiu chwile takiego zwątpienia, ale warto było przeżyć koleny etap pięknej przyjaźni. Mam szczęście, że wielu z nich jest obok mnie od lat i to się nie zmienia. Jak nie mogę spać to idę po relamax- ziółowy, nie daje efektu senności z rana a zasypiam jak amorek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, dziwnie z tą przyjaźnią i u mnie. Po rozmowach z innymi ludźmi na ten temat, uznałam, że to normalne, iż przyjaźnie się rozłażą gdzieś bardzo daleko i znikają z horyzontu. Wytłumaczyłam sobie, że to chyba tak właśnie ma być, nie ma co na siłę kogokolwiek uszczęśliwiać. Jesteśmy energią, ciągle w ruchu - nie ma mowy o jakiejkolwiek stagnacji. A w miejsce starych przyjaźni przychodzą nowe, piękne, świeże,inspirujące. I na tym trzeba się skupić!!! A Tobie życzę głębokiego, relaksującego i kolorowego snu. Z moim starszym synkiem mamy takiego bzika: przed spaniem mówimy sobie "kolorowych snów, kolorowych snów, kolorowych snów" - bez tego byłoby ciężko usnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczna łąka☺ ważne by mieć choć jednego przyjaciela od serca☺ pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń