następnie po powrocie należy tylko robótkę wykończyć...i tadam!!!!! jest chustka...w kolorze mechu i paprotki;). Miękka , ciepła i twarzowa...prosta w swej formie, bogata...w falbankę. Przyznam szczerze ,ze jest to już druga...bardzo podobna do poprzedniej...być może dla mnie;). Choć nie przepadam za połyskującymi, mechatymi włoczkami;)
A to już jakaś pstrokata "prościzna " z nowego melanżu...kolorki żywe i urocze...włóczka bardzo miękka i fajnie się robi, ale niestety niespecjalnej jakości. W sumie cóż się spodziewać po włóczce...z marketu...za jakieś śmieszne pieniądze. Końcówce z wyprzedaży...Najważniejsze,ze dziecku się podoba. Nie wymaga wysiłku intelektualnego...więc jest idealna letnia robótką....
No dobra...nie zanudzam...i idę dokończyć;)....
A mi się ta włóczka bardzo podoba - uwielbiam takie kolorki :-)
OdpowiedzUsuńWitam! Dziekuję za odwiedziny. Życzę przyjemnego dziergania i blogowania. A za dzierganie w czasie jazdy samochodem szczerze podziwiam. Kiedyś dziergałam w pociągu, ale ostatnio rzadko jeżdze koleją. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhihihihih....dzierganie na autostradzie bułka z masłem...gorzej na naszych polskich drogach;)-niewykonalne;)
Usuńdziergać i ja potrafię w podróży po dobrych drogach:)
OdpowiedzUsuńautostrada-super
nawet z cienkich nici serwetki robiłam :):)
pozdrawiam